Czarna księga komunizmu (uniwersyteckiego)

Czarna księga komunizmu (uniwersyteckiego)

Gdy 16 maja 1999 r. do Krakowa przyjechali twórcy „Czarnej księgi komunizmu” – Stephane Courtois oraz Jean-Luis Panne – i w Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego spotkali się ze społeczeństwem Krakowa, nie było tam ani władz UJ, ani wybitnych krakowskich historyków. W tym czasie w Europie nad „Księgą” toczyły się ożywione dyskusje – a w Krakowie cisza! Ciekawe dlaczego?
Czyżby to był problem mało nośny naukowo? Przecież nośnikiem komunizmu były w niemałym stopniu środowiska intelektualne, w tym znakomici uczeni. Niestety nie wszyscy historycy tak sądzą. Jeden obsypywany laurami historyk krakowski twierdzi wręcz, że na prace nad „czarną księgą komunizmu w nauce i edukacji” nie warto przeznaczać publicznych pieniędzy. Chyba niektórym historykom nie chodzi o ujawnienie prawdy, tylko o jej zaciemnienie – tak to wygląda w oczach nie-historyka, który chciałby się jednak dowiedzieć, co tak naprawdę kryje się pod tytułami, gronostajami, katedrami. Przecież to część naszej rzeczywistości.
Czytamy czasem w książkach, że w PRL-u zgony niektórych profesorów były tajemnicze, a kariery ich sukcesorów dziwnie błyskotliwe. Dr Marek Wroński za próbę odtworzenia zagadki śmierci prof. Mariana Grzybowskiego dostał kilka nagród, ale i stanął przed sądem. Niebezpiecznie jest dochodzić prawdy.

Życie akademickie z trupem w szafie

W Krakowie rozeszły się wieści, że Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, do powstania której przyczynił się rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, zamierza opublikować akta bezpieki. Poruszyło to liczne gremia. Jednych porusza to, że w ogóle tak zamierza się uczynić, drugich – kto ma to robić, a jeszcze innych – po co to robić. Racje są różne i podzielone. Jedni mówią, że potrzebują prawdy jak chleba. Inni – że to sprawa przedwyborcza. Jeszcze inni, że to personalne rozgrywki.
Jedno jest pewne: władze UJ zachowują się tak, jakby chciały, aby sprawy środowiska uczelni badali tylko sami swoi. Być może sądzą, że nie może być tak, aby osoby nieuprawnione, niezależne od władz, a zatem niekompetentne, badały pewne rzeczy w sposób nieposłuszny. Chodzi zapewne o to, aby jedno ujawnić, a drugie utajnić.
Władze uczelni wiedzą, co robią, bo wiedzą, co robiły w ciemnych okresach naszej historii. Nie bez przyczyny heroicznie bronią dostępu do teczek uczelnianych łamiąc nawet Konstytucję III RP. Po co wywlekać prawdę na światło dzienne? Trzeba publicznie wołać o poszukiwanie prawdy, bo to zapewnia prestiż i autorytet moralny, ale faktyczne ujawnienie prawdy mogłoby ten prestiż obniżyć, zaś autorytet zniszczyć. Prawda jest niebezpieczna. Lepiej żyć z trupem w szafie, podpierając mocno drzwi, aby trup nie wypadł.
Środowiska akademickie nie zostały oczyszczone w okresie transformacji, a w czasie PRL zostały tak osłabione, że utraciły moc samooczyszczenia. Uczelnie oczyszczono natomiast z ludzi nielojalnych w stosunku do trzymających władzę i stanowiących zagrożenie dla przewodniej siły narodu. Czyściły komisje anonimowe, zapewne z odpowiednim udziałem czynnika stojącego na straży jedynie słusznego systemu. Podania informacji o składach tych komisji władze uczelniane do dnia dzisiejszego bronią iście heroicznie…

Odbezpieczyć wszystkie teczki

Nie jest tajemnicą, że w systemie komunistycznym przewodnia siła narodu – PZPR była głową, a SB tylko narzędziem. Niektórzy mówią, że między tymi organizmami istniała symbioza. Trzeba o tym pamiętać, bo nie da się poznać zachowań, ekologii jednego organizmu symbiotycznego bez poznania drugiego – ko-symbionta. Odbezpieczenie akt bezpieki bez odbezpieczenia akt PZPR nie pozwoli na pełne poznanie rzeczywistego stanu rzeczy.
Nie było dla nikogo tajemnicą, że w czasach PRL-u czynnik partyjny miał ogromny wpływ na życie uczelni. Żaden awans, żadna nominacja, żaden służbowy wyjazd zagraniczny, nie mogły mieć miejsca bez wiedzy, poparcia, a przynajmniej przyzwolenia czynnika partyjnego. Życie uczelni, partii i SB wzajemnie się przenikały. Pozostaje zatem rozpoznanie tej symbiozy, udokumentowanie jak ona przebiegała i jaki miała wpływ na życie akademickie uczelni, które jak się mówi – w sposób zasadny – pozostały skansenami nie do końca upadłego PRL-u.
Potrzebne jest kompleksowe ujęcie problemu z poznaniem zarówno teczek SB, jak i PZPR oraz partii sojuszniczych, młodzieżowego zaplecza oraz teczek „służb” akademickich. Potrzebne są też opinie świadków. Doświadczenia b. NRD wskazują, że w środowiskach akademickich wystarczył uścisk dłoni bez pozostawienia innych śladów, aby doszło do współpracy i np. deklaracji załatwiania niewygodnych osób. Niewygodnych wykańczano także psychicznie, stosując ostry mobbing i to była bardzo mocna broń, bo jej stosowanie trudne jest do udowodnienia szczególnie przy analizach tylko teczek bezpieki. Niestety u nas nie ma woli, aby przyczyny, przebieg i zasięg tego zjawiska poznać. Bez udziału czynnika ludzkiego, jeszcze żyjących świadków, niewyjaśnione pozostaną okoliczności wielu błyskotliwych karier akademickich jednych a druzgotania drugich .
Mimo że na uczelniach łamano elementarne prawa człowieka, bo na mocy „prawa” nie istniały możliwości odwoływania się do sądu, do tej pory w wolnej, demokratycznej Polsce los pokrzywdzonych nikogo nie interesuje. Widocznie byli słabi, niekompetentni skoro ich załatwiono. Tak „rozumują” autorytety moralne i intelektualne polskiego środowiska akademickiego. A dostępu do teczek nie chcą umożliwić. Wiedzą, co czynią! Teczki uczelniane z materiałami zbieranymi na niewygodnych pracowników, które bywały gdzieś wysyłane do nieznanych obecnie departamentów, niekoniecznie w zbiorach SB, nie są dostępne dla pokrzywdzonych, a władze uczelni do dnia dzisiejszego powołują się na „prawo” stanu wojennego, które pozwala im takie teczki aresztować czy niszczyć. Co więcej, teczki są modelowane do dnia dzisiejszego, uzupełniane dla polepszenia wizerunku katów i pogorszenia wizerunku ofiar. Gdyby to czyniły służby bezpieczeństwa, podlegałoby to pod odpowiednie ustawy, ale uczelnie są autonomiczne. Nie jest to właściwa metoda naukowa, ale kto by jeszcze na uczelniach zajmował się takimi sprawami. Liczy się tylko ilość profesorów belwederskich i ilość wydanych dyplomów. To jest najlepsza metoda na pozytywny wizerunek uczelni i na większy szmal z kieszeni podatnika. Jeśli się resztę schowa pod dywan, to nikt niczego nie zauważy.
Trzeba mieć też na uwadze, że i polski wymiar sprawiedliwości nie został oczyszczony, a sądy nie zawsze są zainteresowane dochodzeniem prawdy. W wyrokach sądowych można przeczytać np.: „nie jest rzeczą sądu zarządzanie dochodzeń w celu wyjaśnienia twierdzeń stron”. Jasne jest zatem, że wyjaśnienie, kto był katem, a kto ofiarą, gdy tylko jedna za stron posiada autonomię na badanie prawdy, w naszym systemie nie jest proste, o ile w ogóle możliwe.

Jawna koncepcja niejawności

Niejawność jest wpisana w system nauki i edukacji w Polsce. Nie ma nawet organu właściwego do gromadzenia szczegółowych danych dotyczących dorobku naukowego poszczególnych nauczycieli akademickich i nie ma woli, aby taki organ zaistniał. Obecnie działającym organom taka wiedza nie jest potrzebna. Można by zapytać: po co prowadzić badania, jeśli to, co się zrobi, ma być niejawne? Ale jest w tym sens. Jeśli nie ma jawności, to przecież niewygodnemu można zarzucić np. niekompetencję i nie można sprawdzić, czy większy dorobek ma „kompetentny”,czy „niekompetentny”.
W tajności jest ukryty wielki sens nauki polskiej, której poziom liczy się ilością belwederskich profesorów o dorobku niejawnym, promowanych przez gremia o dorobku także niejawnym. Decydenci twierdzą, że ci, którzy mają tytuły i wysokie stopnie, to najlepsi z najlepszych, ponieważ zostali prześwietleni. Niestety, wyniki owego prześwietlenia są niejawne…
Teczki uczelniane nie są i nie były przedmiotem zainteresowania ani Ministerstwa Edukacji, ani Instytutu Pamięci Narodowej. IPN podpisuje współpracę z uczelniami, ale to historycy tych uczelni mają mieć dostęp do akt IPN, natomiast IPN do akt tych uczelni dostępu nie ma. Jeśli np. IPN nie ma akt na jakąś osobę, a akta ma uczelnia, to jest to jej autonomiczna decyzja, czy je udostępni zainteresowanemu. Tym sposobem historii nauki i edukacji nie da się poznać. A szkoda, gdyż ma to wymiar także teraźniejszy. Czyszczenie kadrowe w czasach komunistycznych przeprowadzono na wielką skalę i w istotnym stopniu wpływa to nadal na kiepską kondycję nauki i edukacji w Polsce.

Czarna księga komunizmu w nauce i edukacji

Przez Polskę przewala się fala dyskusji nad lustracją i dekomunizacją. To, co powinno być zrobione w okresie transformacji, spóźnione jest już o całe 15 lat. Na ogół postuluje się, aby dekomunizacja obejmowała głównie polityków, czasem także wymieniani są dziennikarze.
A co z profesorami? Dlaczego studenci mają się uczyć w salach imienia wybitnego autorytetu moralnego i intelektualnego, który był tajnym albo jawnym współpracownikiem sił zniewalających polski naród? Dlaczego naukowe dokonania towarzyszy partyjnych opiniują członkowie dawnej podstawowej organizacji partyjnej albo biura politycznego? Dlaczego Akademia Nauk Społecznych rozwiązana została jedynie formalnie, bo realnie funkcjonuje na innych uczelniach? Dlaczego b. członkowie POP PZPR i Biura Politycznego mają gwarantowane akademickie etaty (nieraz wiele etatów) niemal dożywotnio, a ich ofiary są bezetatowe? Takich pytań można by postawić wiele. Prezes IPN w jednym z wywiadów powiedział: „Trądem w sposób szczególny były dotknięte szkoły wyższe”. Problem w tym, że trąd ten nadal panuje w pałacu nauki i edukacji.
Niestety „Czarna księga komunizmu w nauce i edukacji” jak do tej pory nie ma szans na powstanie, mimo że „gruba kreska” w nauce nie powinna być stosowana. Opracowaniem księgi nie jest zainteresowana nawet Polska Akademia Umiejętności, przynajmniej w przypadku zaangażowania osób niezależnych w myśleniu i działaniu. Natomiast władze UJ chętnie mówią nawet o projekcie badań nad inwigilacją środowiska akademickich na szerszym tle, ale w takiej postaci, żeby projekt realizowali tylko historycy UJ. Warto jednak w tym miejscu wspomnieć, że na mocy Akademickiego Kodeksu Wartości pracownicy UJ muszą podpisywać „lojalkę”, więc tylko lojalna historia może wyjść spod ich piór.
Tak jednak być nie może. Potrzebne są studia rzetelne, lojalne w stosunku do faktów, a nie w stosunku do władzy. Potrzebne są badania interdyscyplinarne prowadzone także przez nie-historyków i przez zespoły niezależne od władz danej uczelni. Oczywiście najlepiej, aby nad tymi badaniami patronat miał Instytut Pamięci Narodowej. Wcześniej czy później prawda winna wyjść na światło dzienne. Ważne, aby wyszła wcześniej. Życie akademickie z trupem w szafie jest nie do zniesienia, a ukrywanie trupa pochłania wiele energii, której często już nie starcza na nawiązanie kontaktu z nauką światową.

Józef Wieczorek

Opublikowano w Magazynie OBYWATEL nr.2 (22)2005

http://www.nfa.pl/articles.php?id=77

2005-04-08

Wystąpienie do Prezesa IPN w sprawie opracowania ‚CZARNEJ KSIĘGI KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI’

Wystąpienie do Prezesa IPN w sprawie opracowania ‚CZARNEJ KSIĘGI KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI’ 

Szanowny Pan Profesor Leon Kieres 
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej 
ul. Towarowa 28 
00-839 Warszawa 

Szanowny Panie Prezesie, 

Załączam mój ostatni tekst ‚Czarna Księga Komunizmu (uniwersyteckiego )’ opublikowany w magazynie ‚OBYWATEL’ nr 2, 2005 ( wersja elektroniczna – http://www.obywatel.org.pl/index.php?menu=0&msgid=696a) z nadzieją, że tekst zwróci wreszcie uwagę IPN na potrzebę rzetelnego opracowania ‚Czarnej Księgi Komunizmu w Nauce i Edukacji’. 

Problem ten poruszałem także we wcześniejszych tekstach publikowanych w prasie, bądź w internecie: 

Tajne teczki UJ, czyli o wyższości ‚prawa’ stanu wojennego nad Konstytucją III RP 
http://www.nauka-edukacja.p4u.pl/articles.php?id=37 
[tekst nie mógł się ukazać w Biuletynie IPN, w Dzienniku Polskim – kontrolowanym przez wladze UJ, ani w Tygodniku Solidarność] 

Lustracja środowiska akademickiego ? 
http://www.nauka-edukacja.p4u.pl/articles.php?id=67 

Stanowisko Niezależnego Forum Akademickiego w sprawie lustracji środowiska akademickiego 
http://www.nauka-edukacja.p4u.pl/articles.php?id=63 

CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI: 
http://www.naukowcy.republika.pl/czarna_ksiega.html 

w tym: m.in. 
POLSKA AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI A CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU 

SOLIDARNOSĆ UJ A CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI 

Mój jubileusz – 
http://www.naukowcy.republika.pl/jubileusz.html 
(który oczywiście nie mógł się ukazać w kontrolowanym przez Rektora UJ miesięczniku Alma Mater) 

Niestety tekst ‚Tajne teczki UJ ….’ przesłany do Biuletynu IPN nie został w nim zamieszczony ze względu na cezurę czasową (?) chociaż dotyczy lat 80-tych, a moim zdaniem naświetla problem istotny dla prac IPN. Wnioski jakie można z niego wyciągnąć uchroniłyby IPN przed podejmowaniem nieprzemyślanych (?) jak sądzę decyzji co do współpracy z osobami czy instytucjami, które winny być nie tyle patronami opracowań o ciemnych czasach PRL, co raczej ich ‚bohaterami’. 

Zdecydowałem się na ten list zbulwersowany tekstem prof. Jerzego Wyrozumskiego – ‚POWRACAJĄCA FALA ROZRACHUNKU Z PRZESZŁOŚCIĄ’ opublikowanym w ostatnim numerze (69) miesięcznika Alma Mater http://www3.uj.edu.pl/alma/alma/69/01/22.html .Tekst, jak pisze autor, został opublikowany za wiedzą i zgodą Pana Rektora Franciszka Ziejki, który patronuje badaniom nad represjami krakowskiego środowiska akademickiego w okresie PRL w porozumieniu z IPN.

Profesor J. Wyrozumski kiedyś‚przewodniczył komisji senackiej, mającej rozpoznać skalę represji i wyrządzonych krzywd pracownikom i studentom UJ’ . Niestety jak wynika z zawartości tekstu komisja ta nie przedstawiła rzeczywistego stanu rzeczy, zapewne ze względu na konflikt interesów. Sam Prof. J. Wyrozumski, jako prorektor UJ, ma na swym sumieniu działalność na rzecz nieprzywracania do pracy w UJ niewygodnych nauczycieli akademickich usuwanych na podstawie ustawy z 1982 r. i na rzecz nieujawniania niewygodnych dokumentów z tamtych lat. Oczywiście zapewne tylko ze względu na skromność prof.J. Wyrozumski tego nie podaje.

Jako sekretarz generalny PAU w sposób arogancki, wręcz obraźliwy, odniósł się do projektu badań nad opracowaniem Czarnej Księgi Komunizmu w Nauce i Edukacji co dokumentuję na stronie http://www.naukowcy.republika.pl/czarna_ksiega.html. 

J. Wyrozumski bezczelnie kłamie pisząc ‚Nie było w Uniwersytecie pozamerytorycznych negatywnych ocen..’ w sytuacji kiedy takie oceny były wystawiane w 1986 r. przez komisje anonimowe ! (o czym wie doskonale, chociażby ode mnie !) a ich składu, ani też merytorycznego uzasadnienia zarzutów do dnia dzisiejszego władze UJ ( z rektorem F. Ziejką na czele) nie zamierzają przedstawić.

 Mam dokument od prorektora J. Wyrozumskiego, w którym twierdzi, że komisja nie była anonimowa, mimo że żadnego nazwiska nie podaje (anonim – nieznany z nazwiska) i władze UJ do dnia dzisiejszego anonimowości komisji bronią niczym niepodległości. Niestety do tej pory nie zostały rozliczone, ani udokumentowane represje ze strony służb akademickich działających podobnie jak służby specjalne, lecz o wiele bardziej skutecznie.

Zresztą sprawa powiązań (tożsamości ?, symbiozy) służb akademickich i służby bezpieczeństwa winna być skrupulatnie zbadana, i to nie tylko na podstawie zachowanych dokumentów ze względu na świadome ich niszczenie. Np. moja teczka personalna w momencie usuwania mnie z UJ kończyła się na roku 1980, a obecnie zawiera głównie makulaturę, gdy istotne dokumenty zostały zaaresztowane lub zniszczone. Strona UJ na procesach sądowych (sąd pracy 1998-2000) twierdziła, że bezwartościowych dokumentów się nie trzyma, a sąd potwierdzał bezwartościowość zniszczonych dokumentów ( oczywiście bez zapisów w protokole, bez okazania protokołów niszczenia, oceny zniszczonych dokumentów !!! ). Zapewne do tych ‚bezwartościowych’ dokumentów należały nie tylko merytoryczna ocena mojej działalności naukowej i edukacyjnej w UJ, mojego ‚negatywnego oddziaływania na młodzież akademicką’ a także ‚podszywania się pod Solidarność’ – ‚oceny’ służące do skazania mnie na śmierć zawodową ! Poczynania władz UJ, w tym Rektora F. Ziejki, jasno wskazują, że za naczelną metodę poszukiwania prawdy władze uważają jej niszczenie o ile jest dla nich niewygodna. Moje tłumaczenia, że taka metoda nie jest ani naukowa, ani moralna, nie odnoszą żadnego skutku. 

Podkreślam podobieństwo moich procesów sądowych (a raczej ich parodii) do procesów w czasach stalinowskich – czas trwania rozprawy w sądzie apelacyjnym nie przekroczył chyba 5 min, a w kilku rozprawach nie przesłuchano ani jednego świadka, ani nie zapoznano się z zaaresztowanymi dokumentami informując, ze sąd nie jest od tego aby dochodzić prawdy (!) a władze UJ mogą wystawiać opinie takie jakie chcą bez dokumentowania ich zasadności.Rezultaty tych procesów, które określały niekompetencje sądów do rozwiązania problemu w pełni zadowalają wladze UJ, które dla dobicia mnie rozpowszechniają je jako dowód na moją niekompetencję do pracy na UJ. 

Chciałbym zwrócić uwagę na represyjność władz UJ, które do dnia dzisiejszego nie zamierzają zrehabilitować ani przywrócić do pracy usuniętych nauczycieli akademickich na podstawie fałszywych – na wzór esbecki oskarżeń. Po okupacji niemieckiej i po okresie stalinowskim było to możliwe, jak i była możliwa rehabilitacja osób niesłusznie oskarżanych. Obecnie nie jest to możliwe. Metody ujbeckie są bardziej skuteczne. ‚Mnie uczyć zakazano’ – to nie jest skutek dyrektywy Hansa Franka, lecz największych, autonomicznych ‚autorytetów’ moralnych i intelektualnych. 

Dodam jeszcze, że zbiory naukowe -geologiczne w pełni przetrwaly rządy Hansa Franka, (T.Bałuk -Ulewiczowa – Wyzwolić sie z błędnego koła ) ale w części nie przetrwały rządów ‚poszukiwaczy prawdy’ UJ (sam resztki przedwojennych zbiorów w latach 70-tych zbierałem na przed-instytutowej hałdzie i pokazywałem studentom, w ramach negatywnego na nich oddziaływania). Po usunięciu mnie z UJ ‚poszukiwacze prawdy’ wyrzucali moje zbiory naukowe, które w części ukrywałem wywożąc poza Kraków, tak jak w czasie okupacji niemieckiej ukrywano np. Ołtarz Mariacki. O losach moich zbiorów (oczywiście nie tej samej wartości, ale dla mnie i dla nauki ważnych) ani J.Wyrozumski ani inni ‚badacze’ historii nauki ani słowem nie wspominają. Nie bez przyczyny ! 

Jako wychowawca, (w krótkim okresie czasu – 1980-1986) wielu aktywnych pracowników naukowych mogę określić, że straty wynikające z usunięcia mnie z uczelni wyniosły co najmniej kilkudziesięciu aktywnych pracowników naukowych ( których już nie mogłem uformować) i wiele dziesiątek prac naukowych, których już nie mogłem i nigdy nie będę mógł napisać. Niestety mimo wcześniejszych moich pism IPN podpisał współpracę z UJ nie bacząc na wybitne ‚zasługi’ władz UJ dla utajniania i niszczenia niewygodnych dla UJ dokumentów i pisania ‚jedynie słusznych’ historii! Widać ‚autorytet’ UJ nie może być naruszany ! – bez względu na fakty. Jeśli fakty są inne – tym gorzej dla faktów ! Fakty się niszczy, fałszywe historie się pisze. 

Obecny stan rzeczy, kiedy beneficjenci systemu komunistycznego mogą pisać fałszywe historie ku swojej czci i chwale mając dostęp do źródeł i do finansów, a ofiary nie mają żadnych szans na dostęp ani do dokumentów, ani do środków finansowych – nie jest dopuszczalne w żadnym cywilizowanym systemie. Nie mając osobowości prawnej a jedynie naukową nie mam szans na realizację (akceptację) projektu badań nad represjami środowiska akademickiego w czasach komunistycznych ( i nadal kontynuowanych). 

Oczekuję od IPN powołania specjalnej komisji złożonej z niezależnych badaczy w celu opracowania ‚Czarnej Księgi Komunizmu w Nauce i Edukacji’ , oceny represyjności nie tylko władz politycznych i esbeskich, ale także władz uczelnianych w stosunku do niezależnych nauczycieli akademickich, rozpoznania współdziałania tych władz, oraz określenia strat materialnych i intelektualnych stanowiących rezultat represji. 

Oferuję moją osobę do pracy nad realizacją takiego projektu. Bardzo proszę o rzetelne ustosunkowanie się do mojego wystąpienia. 

Z poważaniem 

Józef Wieczorek 

PS. Jerzy Wyrozumski,w swym tekście w ‚Alma Mater’, znanego konfidenta – Lesława Maleszkę, uważa za osobę pokrzywdzoną….., co zostawię bez komentarza, który mam nadzieje napisze IPN. Daje to jednak próbkę tego do czego są zdolni patroni badań nad represjami i wyrządzonymi krzywdami pracownikom i studentom UJ. 

http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=83

2005-04-29

POLSKA AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI A CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU

POLSKA AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI A CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU

 

Józef Wieczorek 10.02.2004 r. 

POLSKA AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI

ZARZĄD

Przez:

Komisję Historii Nauki 

 

PODANIE 

Niniejszym przedkładam inicjatywę wykonania pod patronatem PAU opracowania na temat: 

CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI : nauki geologiczne w ośrodku krakowskim

 

Okres drugiej wojny światowej a następnie znacznie dłuższy okres PRL-u poczynił ogromne spustoszenia w środowiskach naukowych Polski. Zarówno rozmiary tych strat, szczególnie w odniesieniu do okresu komunistycznego, jak i skutki są słabo poznane. Więcej wiemy o okresie drugiej wojny, jakkolwiek i ten zawiera białe plamy wymagające dokładnych badań w dotychczas niedostępnych archiwach. Okres komunistyczny poznany jest bardzo słabo ze względu na fakt, że formalnie upadł niedawno, a realnie nadal tkwi zarówno w strukturach, jak i w mentalności, także środowisk akademickich. Tym niemniej to na tych środowiskach spoczywa obowiązek poznania historii tego okresu. Nie ma wątpliwości, że opracowanie CZARNEJ KSIĘGI KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI jest potrzebne. Najlepiej aby to była seria wydawnicza poświęcona różnym naukom w różnych ośrodkach kraju. Pewne interesujące materiały dotyczące środowiska krakowskiego w okresie komunistycznym ostatnio zawarte zostały np. w książce Ryszarda Terleckiego „Profesorowie UJ w aktach UB i SB”, a także w wydawnictwie PAU ‘W służbie nauki’ – „Izydora Dąmbska 1904-1983”.

Są już opracowania dotyczące szkolnictwa wyższego NRD w systemie komunistycznym (por.np. Ewa Matkowska 2003– System. Obywatel NRD pod nadzorem tajnych służb) , są opracowania najnowszej historii Polski ( np. Antoni Dudek 2004 – Reglamentowana rewolucja) oparte na niedostępnych do niedawna dokumentach i najwyższy czas aby zaczęły powstawać opracowania dotyczące nauki i edukacji w czasach komunistycznych oparte na materiałach archiwalnych, w tym aktach IPN, jak i uczelni, czy instytucji naukowych. Konieczne jest poznanie działań aparatu partyjnego w odniesieniu do tych sfer, jak i zakresu oraz charakteru kolaboracji naukowców i nauczycieli akademickich z systemem komunistycznym. Tych problemów nie można odkładać na później, gdyż w wyniku czyszczenia i jednoczesnego uzupełniania akt, co można udokumentować np. na przykładzie UJ, historia ta nie będzie później poznawalna lub też będzie poznawalna jedynie ‘inaczej’. Również odchodzenie żyjących jeszcze świadków tej epoki nie będzie sprzyjało poznaniu rzeczywistości.

Informacje nad powiązaniami wyższych uczelni ze służbami bezpieczeństwa w NRD upoważniają do wniosku, ‘że nie można pisać ani historii poszczególnych placówek edukacyjnych, ani biografii uczonych, nie sięgając do akt służby bezpieczeństwa’ ( Ewa Matkowska – System). Niestety u nas pisane ‘historie ‘ nie tylko , że nie uwzględniają akt służb bezpieczeństwa, ale także akt uczelnianych niedostępnych do badań, wyłączanych na podstawie ‘prawa’ stanu wojennego nadal stojącego ponad Konstytucją III RP (przykład – UJ).  

Konieczne jest jak najszybsze bliższe poznanie i określenie jak metody komunistyczne wpłynęły na obecną kiepską kondycję tych szczególnie ważnych dla rozwoju kraju dziedzin. 

Wydawane na okoliczności jubileuszowe dzieła historyczne dotyczące nauki i edukacji pomijają często kontekst historyczny i polityczny. Jak można napisać historię jakiegokolwiek ośrodka naukowego końca XX wieku nie używając słowa komunizm czy stan wojenny. A tak wyglądają ‘dzieła’ historyczne oparte na niewiadomo jakich źródłach. Taką wartość ma m.in. opracowanie, które zainspirowało mnie do podjęcia tematu: Zuchiewicz W. (red.) 1999 – Nauki geologiczne w Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1975-2000. Instytut Nauk Geologicznych, Kraków 1999, 152 str

Moim zamiarem jest opracowanie historii nauk geologicznych w ośrodku krakowskim z uwzględnieniem tła i kontekstu, w którym tym naukom przyszło egzystować. W okresie krakowskim doszło do zamknięcia studiów geologicznych na UJ w 1953, reaktywowanych dopiero w 1975 r. co poważnie osłabiło ten ośrodek. Materiały archiwalne winny wyjaśnić przyczyny tych decyzji, jak i zaangażowanie środowiska naukowego w jego realizację. Należy poznać kulisy tych poczynań wymierzonych także personalnie w znakomitego polskiego geologa Profesora Mariana Książkiewicza związanego z rządem londyńskim w czasie wojny. Wielu geologów na tle różnych poczynań uwarunkowanych politycznie musiało odejść ze środowiska krakowskiego w okresie stalinowskim. Geologia krakowska poniosła także straty w okresie lat 80-tych, czy to spowodowane emigracją, czy też usuwaniem niewygodnych geologów z uczelni na podstawie na absurdalnych zarzutów. Należałoby wyjaśnić szybkie kariery akademickie jednych, a niszczenie karier drugich naukowców. 

Badaniami należałoby objąć dostępne archiwa państwowe, także akta IPN, oraz akta uczelniane, akta PAN, Państwowego Instytutu Geologicznego, a także Polskiego Towarzystwa Geologicznego. Rezultatem opracowania byłaby monografia opublikowana w wydawnictwach PAU. 

Uzasadnienie wykonania projektu w Polskiej Akademii Umiejętności:

Mimo, że jestem aktywnym naukowcem o czym świadczą liczne publikacje w czasopismach zagranicznych, nie jestem zatrudniony z przyczyn pozamerytorycznych, w żadnej placówce naukowej stąd nie mam osobowości prawnej. Złożony do KBN wniosek o finansowanie projektu badawczego ‘ HISTORIA NAUK GEOLOGICZNYCH NA UNIWERSYTECIE JAGIELLOŃSKIM W LATACH 1975-2000’ został pozytywnie zaopiniowany (sekcja HO1G nr. H01G 08522) pod względem merytorycznym , prawidłowości przyjętych metod badawczych, oceny wykonawcy ( autor przygotowany do realizacji tego typu projektów, możliwość wykonania realna ), jak i prawidłowego projektu kosztorysu. Niestety nie mógł być skierowany do finansowania, gdyż posiadam jedynie osobowość naukową, ale nie posiadam osobowości prawnej. Taki projekt mógłbym wykonać w Polskiej Akademii Umiejętności posiadającej Komisję Historii Nauki. Po rozmowach z Prof. Adamem Strzałkowskim uznałem za uzasadnione zaproponować realizację szerszego projektu obejmującego cały okres powojenny i dotyczący całego krakowskiego ośrodka geologicznego. Takie opracowanie mogłoby zapoczątkować cykl Czarnej Księgi Komunizmu w Nauce i Edukacji. W przypadku przyjęcia generalnych założeń projektu przez Polską Akademię Umiejętności przygotuję jego szczegółową wersję na kwestionariuszach KBN.  

Józef Wieczorek

Józef Wieczorek Kraków, 4 marca 2004 r. 

Szanowny Pan Profesor Andrzej Białas

PREZES POLSKIEJ AKADEMII UMIEJĘTNOŚCI

31-016 Kraków ul. Sławkowska 17

 

 

 

Szanowny Panie Prezesie

 

Na ręce Prof. Adama Strzałkowskiego – Przewodniczącego Komitetu Historii Nauki PAU złożyłem Pismo z dnia 10.02.2004 r. w sprawie projektu który zatytułowałem ‘Czarna księga komunizmu w nauce i edukacji: nauki geologiczne w ośrodku krakowskim.’

Zgodnie z informacją prof. Adama Strzałkowskiego (pismo z dnia 20 lutego 2004) propozycja ta miała być rozpatrzona przez Zarząd PAU. Pismem z dnia 24.02.2004 (bez numeracji) zostałem poinformowany przez sekretarza generalnego PAU prof. Jerzego Wyrozumskiego, że ‘nie jesteśmy zainteresowani proponowanym przez Pana tematem” i dalej ‘ Ma on charakter w najlepszym razie przyczynkarski o znikomej nośności naukowej, nosi natomiast znamiona porachunków osobistych. Nie widzimy możliwości przeznaczenia na taki cel środków publicznych, mających służyć nauce.’

Nie wiem czy to jest oficjalne stanowisko Zarządu PAU ( bo w piśmie nie ma mowy o Zarządzie) czy też jest to tylko prywatna opinia Prof. Jerzego Wyrozumskiego zawierająca sformułowania wręcz obraźliwe. Opinie każdy może mieć, i PAU może nie być zainteresowana proponowanym tematem, ale ja mam prawo wiedzieć na jakich podstawach merytorycznych opiera się szokująca wręcz opinia wyrażona przez Sekretarza Generalnego PAU.

Jeśli ktoś twierdzi, że ‘czarna księga w nauce i edukacji’ będzie miała znikomą nośność naukową to jest to opinia futurystyczna a nie naukowa o ile nie opiera się na faktach. Nośnikiem, wcale nie znikomym jak wynika z dotychczasowych danych, systemu komunistycznego było wielu uczonych. Można zatem odnieść wrażenie, że tak naprawdę chodzi tu o niedopuszczenie do ujawniania tych nośników. Z nauką nie ma to nic wspólnego. Kolaboracja naukowców z systemem komunistycznym jest powszechnie znana, ale nie ma wielu naukowych opracowań w tym względzie i jak rozumiem Prof. Wyrozumski osobiście nie chce do tego dopuścić. Może tu chodzić o konflikt interesów.

Pragnę tu nadmienić, że pomysł wystąpienia do PAU o skierowanie środków publicznych na cel opracowania ‘Czarnej księgi komunizmu w nauce i edukacji’ wziął się z faktu kierowania środków publicznych na opracowania, a także kształtowanie zasobów archiwalnych fałszujących historię nauki i edukacji, w których to działaniach biorą niestety również udział członkowie PAU.

Pierwotna węższa wersja projektu została nazwana ‘HISTORIA NAUK GEOLOGICZNYCH NA UNIWERSYTECIE JAGIELLOŃSKIM W LATACH 1975-2000’.Projekt ten jak informowałem PAU był już składany do KBN – sekcja HO1G nr. H01G 08522 i został pozytywnie zaopiniowany pod względem merytorycznym, prawidłowości przyjętych metod badawczych, oceny wykonawcy ( autor przygotowany do realizacji tego typu projektów, możliwość wykonania realna ), jak i prawidłowego kosztorysu. Niestety nie mógł być skierowany do finansowania, gdyż posiadam jedynie osobowość naukową, ale nie posiadam osobowości prawnej.

Żadnych dyskwalifikujących, ani też obraźliwych stwierdzeń komisja KBN nie przedstawiła. Pojawiły się one tylko i wyłącznie w piśmie Sekretarza Generalnego PAU. To daje wiele do myślenia! 

Odnośnie środków publicznych księgowanych po stronie wydatków na naukę, mógłbym zaproponować osobne opracowanie na temat wykorzystania środków publicznych na realizację projektów badawczych KBN. Mimo skierowania na ten cel milionów złotych wiele opracowań (‘najlepszych z najlepszych’) po prostu nie jest dostępne dla zainteresowanego wynikami badań obywatela finansującego te projekty. Tak wynika zarówno z bazy ‘niedanych’ o projektach badawczych KBN ww.opi.org.pl, jak i z licznej korespondencji jaką prowadziłem z władzami KBN ( udostępnię na życzenie). Myślę, że z rewindykacji środków nie rozliczonych przed podatnikiem bez problemu można by zrealizować ‘Czarną księgę komunizmu w nauce i edukacji’ nie tylko odnośnie geologii w ośrodku krakowskim, ale we wszystkich naukach i we wszystkich ośrodkach. Podejmuję się na mojej działce geologicznej takie opracowanie wykonać pod auspicjami i wsparciu PAU. W końcu PAU winna działać na rzecz nauki, a nie na rzecz ukrywania prawdy. To chyba nie byłoby zgodne ze statutem PAU, który winien być dostępny publicznie w internecie.

Bardzo bym prosił o wyznaczenie terminu spotkania dla bliższego omówienia przedstawionych kwestii. 

Z wyrazami szacunku 

Józef Wieczorek

MAOISTOWSKIE METODY W YANANIE

MAOISTOWSKIE METODY W YANANIE 

OPISANE PRZEZ SOWIECKIEGO STALINOWCA 

( ale też ujbeckie metody stosowane na

‚WSZECHNICY CNÓT WSZELAKICH’

do tej pory nieopisane)

Dyscyplina partyjna (uczelniana) opiera się na niedorzecznie wprost okrutnych formach krytyki i samokrytyki.

 Kogo i za co należy krytykować na danym zebraniu, wskazuje przewodniczący. “Bije się’ z reguły po jednym komuniście (nauczycielu – niekomuniście) na każdym zebraniu. W ‚biciu’ biorą udział wszyscy. W każdym razie powinni brać udział.

 ‚ Bity’ ma jedno tylko prawo: kajać się za swe ‚winy’. Jeśli się do nich nie przyznaje i uważa się za niewinnego lub ‚pokajał się’ w niedostatecznym stopniu (albo tak się wydawało przewodniczącemu czy komuś z obecnych) ‚bicie’ zaczyna się od nowa.

Z ‚Czarnej Księgi Komunizmu’, której część dotycząca nauki i edukacji,  
także w okresie po werbalnym obaleniu komunizmu nie została jeszcze napisana.