MINISTERSTWO BIEDY

MINISTERSTWO BIEDY

CYKL: FAŁSZYWY OBRAZ RZECZYWISTOŚCI 

Mój komentarz ( J.W.) do:

Rzeczpospolita – 16.10.02 Nr 24216.

Rzad przygotowuje zmiany w finansowaniu polskiej nauki – 

Powstanie nowe ministerstwo nauki i informatyzacji

Komentarz: Dzielenie biedy

 

Pieniądze ma dzielić minister 

Jako ministerstwo będziemy mieć większą siłę przebicia – zapowiada profesor Michal Kleiber, przewodniczący KBN

(c) BARTLOMIEJ ZBOROWSKI

Komitet Badan Naukowych zostanie przekształcony w ministerstwo nauki i informatyzacji. Tak zdecydował niedawno rzad. Ten krok ma byc poczatkiem powaznej reformy polskiej nauki. Zanosi się na burze, bo cześć rzadowych planów w tej sprawie nie podoba sie wielu naukowcom.

Rzad przyjal projekt nowelizacji ustawy o Komitecie Badan Naukowych, instytucji, która rozdziela panstwowe pieniadze na badania we wszystkich polskich uczelniach i osrodkach naukowych. Teraz projekt trafi do Sejmu.

Czy to pomoze polskiej nauce?

J.W. Nie ma sensu walczyć o pomoc dla nauki polskiej, lecz należy walczyć o godziwe warunki do uprawiania nauki w Polsce. Tzw. nauka polska wyodrębniona, podobnie jak nauka radziecka, z nauki sensu stricto wykazuje wiele podobieństw do nauki radzieckiej z czasów Trofima Łysenki i trzeba z tym dziedzictwem zerwać.

– Jako ministerstwo bedziemy miec wieksza sile przebicia, latwiej nam bedzie zabiegac o interesy nauki – mówi profesor Michal Kleiber, przewodniczacy KBN.

I zarazem przyznaje: – W najblizszej przyszlosci funduszy na badania naukowe z budzetu panstwa wiecej raczej nie bedzie. Nalezy wiec je bardziej efektywnie wykorzystywac.

J.W. To podstawowy problem. Jakie są efekty realizacji projektów badawczych KBN można się zapoznać na stronie http://www.opi.org.pl/. Nie wiem czy przy 10% grantów są jakiekolwiek informacje o ich efektach, a jeśli są, to nierzadko są żenujące!!! Informacji o grantach celowych w ogóle nie ma. Czasem można o nich przeczytać w prasie przy okazji różnych skandali ‚badawczych’.

I jednoczesnie szukac pieniedzy gdzie indziej. Srodki poza budzetem sa: w przemysle, funduszach offsetowych, programach naukowych i funduszach strukturalnych UE. Musimy tylko stworzyc warunki, by mozna bylo z tych pieniedzy korzystac. Na przyklad wprowadzic ulgi dla firm inwestujacych w badania naukowe.

J.W. To jest krok we właściwym kierunku. Należałoby jednak pomyśleć o finansowaniu badań kończących się wynikami, tzn. płacić za wyniki,  a nie za ‚obiecanki cacanki’!!!, czyli dokładnie inaczej niż to jest obecnie.

Tym zajmie sie nowy resort we wspólpracy z Ministerstwem Gospodarki.

– Powolanie resortu nauki jest potrzebne – uwaza profesor Zbigniew Smieszek, szef Rady Glównej Jednostek Badawczo-Rozwojowych. – Bo tylko struktura rzadowa jest w stanie wytracic z letargu polska nauke, pchnac ja w kierunku innowacyjnosci, wiekszej liczby wdrozen, wiekszej niz dotad wspólpracy z firmami przy tworzeniu nowych technologii. Mamy liczacy sie w Europie potencjal naukowy, ale slabo go wykorzystujemy. To musi sie zmienic, jesli nie chcemy zostac w tyle za swiatem.

W KBN jak w Sejmie

Jednoczesnie szykuja sie zmiany w finansowaniu polskiej nauki, majace byc poczatkiem zapowiadanej przez profesora Kleibera reformy nauki. Powstal juz projekt ustawy w tej sprawie. Opiniuja go wlasnie naukowcy z KBN. Juz wkrótce projekt ma byc poddany debacie calego srodowiska naukowego w kraju. Zanosi sie na burze, bo nowa ustawa, która wejdzie w zycie prawdopodobnie w pierwszym kwartale przyszlego roku, zabiera naukowcom autonomie, jaka mieli dotad przy dzieleniu budzetowych pieniedzy na nauke.

Wedlug projektu wszystkie decyzje o podziale tych pieniedzy zostana oddane ministrowi.

J.W. A czy będzie odpowiadał za ich efektywne wykorzystanie, czy niewykorzystanie ?

Dotychczas wygladalo to nastepujaco: wszyscy naukowcy w kraju od doktora w góre wybierali sposród siebie szescdziesieciu uczonych, którzy trafiali do Komitetu Badan Naukowych.

J.W. Niezupełnie. Tylko pokorni. Niepokornych usunięto z placówek nauki polskiej! Jeśli nawet mają tytuł doktora i publikują wiele w czasopismach zagranicznych to prawa wyborczego nie mają. Nie należą do korporacji tworzących naukę polską, a co najwyżej naukę sensu stricto. Ci nie mają prawa głosu!!! ani prawa do finansowania badań!!! Tego nikt nie pisze. Nawet Rzeczpospolita !!!

Dzielili sie oni na dwanascie zespolów, reprezentujacych poszczególne dziedziny nauki i oceniali wnioski o przyznanie funduszy. Szefowie tych zespolów mieli decydujacy glos przy podziale pieniedzy. Ten system byl jednak powszechnie krytykowany. Z jednej strony jako zbyt scentralizowany, co prowadzilo do tego, ze i tak szczuple srodki na nauke nie zawsze byly najlepiej wydawane.

J.W. To zależy od punktu widzenia. Dla szefów zespołów był to podział korzystny. Często przyznawali pieniądze sobie, i swoim, i nie była to korupcja czy nepotyzm, ale tylko stosunki przyjacielskie. Jeśli jakiś szef zespołu był przyjacielem samego siebie lub członków swojej rodziny to wszystko było w porządku. Byli przecież konkretnie najlepsi. Sami o tym decydowali jako najbardziej kompetentni. A ci przegrani, nieudacznicy, tylko z zawiści ich krytykowali. I co z tego, że ich badania kończą się powszechnie dostępnymi publikacjami. Oni mogą być najlepsi, ale co najwyżej abstrakcyjnie, konkretnie najlepsi to ci, którzy dostają pieniądze i nie musza się z nich rozliczać!!! Kto by nie chciał być takim najlepszym ?! Baza danych KBN nie istnieje, oceny parametryczne jednostek są więc lipą (siłą rzeczy muszą bazować na ‚niedanych’) stanowiącą podstawę podziału pieniędzy między jednostki ! Lipa jest dobra na przeziębienie, ale nie na podział pieniędzy podatnika!

Z drugiej zas jako taki, który uniemozliwial panstwu prowadzenie okreslonej polityki w dziedzinie nauki.

J.W. Skoro usuniętych w okresie stalinowskim przywracano do pracy w czasie odwilży, a usuniętych w okresie jaruzelskim nadal nie, to jest to określona polityka: bez odwilży w dziedzinie nauki !

– To czasem przypominalo Sejm – mówi profesor Kazimierz Stepien z Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczacy jednego z zespolów w KBN. – Szefowie zespolów walczyli przede wszystkim o pieniadze na swoje dyscypliny. Konczylo sie to zwykle zgnilym kompromisem, w którym brakowalo szerszego spojrzenia na problemy polskiej nauki. To byl klincz uniemozliwiajacy wszelkie odwazniejsze dzialania.

Naukowcy zaopiniuja, minister zdecyduje

Po przyjeciu nowej ustawy ostateczne decyzje o podziale pieniedzy bedzie podejmowac minister. Natomiast naukowcy beda je tylko opiniowali. Profesor Kleiber przekonuje, ze ta zmiana jest konieczna. Bo fakt, ze to nie on decyduje o podziale pieniedzy, sprawia, iz jego pozycja w rzadzie jest slaba i nie moze skutecznie lobbowac na rzecz polskiej nauki.

– To rozwiazanie umozliwi nam wreszcie stworzenie silnej polityki panstwa w dziedzinie nauki, ustalenie priorytetowych kierunków badan, które powinny byc lepiej finansowane – mówi profesor Kleiber. – Kierunków waznych nie tylko dla samej nauki, ale i dla gospodarki. Trzeba bowiem skierowac polska nauke na takie tory, zeby mogla konkurowac z nauka zachodnia oraz sluzyc rozwojowi gospodarczemu i cywilizacyjnemu kraju.

J.W. No i nadal (nawet po wejściu do Unii ?) będziemy wyróżniać naukę polską i zachodnią, z którą będziemy nadal konkurować jak za dobrych komunistycznych czasów. I to ma być polityka państwa w dziedzinie nauki ?

 

Do kogo sie odwolac

Profesora Jerzego Kolodziejczaka, p.o. prezesa Polskiej Akademii Nauk, nie przekonuje taka argumentacja. Jest krytycznie nastawiony do projektu ustawy o finansowaniu nauki. – To utrzymanie, a nawet wzmocnienie dotychczasowej centralizacji w podziale budzetowych pieniedzy, co nie poprawi kondycji polskiej nauki, a moze ja wrecz pogorszyc – mówi. Wedlug profesora Kolodziejczaka jeden centralny urzad nie jest w stanie dokladnie i rzetelnie ocenic tysiecy wniosków rocznie o przyznanie srodków na badania.

J.W. Można mieć takie obawy. Ale obecnie tego się też nie robi.

– Jesli decyzje o podziale srodków na nauke beda dalej opiniowac naukowcy, nie powinno byc zle – uspokaja Andrzej Wiszniewski, byly szef KBN.

J.W. Nie jestem takim optymistą. Skoro obecnie źle to robią ( dla nauki) to trzeba coś zmienić. Oddawanie decyzji w ręce urzędników byłoby katastrofą, ale autonomiczny podział pieniędzy podatnika do swoich kieszeni, bez kontroli, jest też katastrofą. Tu raczej nie chodzi o naukę, lecz o łatwy dostęp do pieniędzy tak charakterystyczny dla tzw. nauki polskiej o przetrwanie którego (tj łatwego dostępu) tak walczą obie strony.

– Gorzej, gdyby zaczeli robic to urzednicy. Póki jednak ministrem bedzie profesor Kleiber, czlowiek rozsadny, ze srodowiska naukowego, to nie powinno sie zdarzyc. Ale co sie stanie, gdy zastapi go polityk? Wtedy wszystko moze sie zmienic.

Te obawy podziela wielu naukowców. Maja tez inne zastrzezenia.

– Proponowany system finansowania nauki nie usuwa jego najwiekszej dotychczasowej wady: braku instancji kontrolnej i odwolawczej – mówi profesor Maciej Zylicz z Miedzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie.

J.W. Jest NIK,  ale z jego kontroli KBN nic sobie nie robi, podobnie jak z opinii społecznej.

– W KBN odwolania od decyzji finansowych laduja na biurkach tych samych ludzi, którzy te decyzje wydaja. Czy to jest normalne?

J.W. Jest to normalne dla nauki polskiej, dla nauki sensu stricto to jest nienormalne.

Slyszy sie czasem o naduzyciach przy dzieleniu pieniedzy na nauke.

J.W. Czasem, bo tych którzy mówią o nadużyciach się wycisza. ‚Stłucz Pan termomer nie będziesz miał Pan gorączki ‚ – to jest metoda walki z nadużyciami w nauce polskiej. Za pomocą tłuczenia ‚termometrów’ nie poprawiono jednak stanu nauki w Polsce.

Kto ma je wykrywac?

J.W. Ja je wykrywałem, więc nie mam prawa głosu, ani pieniędzy na badania. Nie ma więcej chętnych?

Wedlug profesora Kolodziejczaka z PAN reforme nauki nalezaloby zaczac nie od ustawy o finansowaniu, ale od bardziej systemowych zmian, regulujacych funkcjonowanie tej dziedziny.

J.W. Oczywiście, że bez zmian systemowych nauki w Polsce się nie uzdrowi. Obecnie strona rządowa i strona naukowa walczą jedynie o pieniądze, które będą księgowane po stronie wydatków na naukę. A co się pod tym będzie kryło to nikt nie będzie wiedział, jak obecnie, w ramach budowy społeczeństwa informacyjnego !

 

Jacek Krzeminski

 

KOMENTARZ

Dzielenie biedy

J.W. Chciałbym być tak biedny (finansowo) jak pracownicy nauki polskiej. Niestety jestem skazany na bogactwo.

Przeksztalcenie Komitetu Badan Naukowych w ministerstwo, któremu podlegac ma nauka i informatyzacja, nie jest pomyslem nowym – projekt ten prezentowany byl wczesniej i spotkal sie z akceptacja srodowiska naukowego. Utworzenie takiego ministerstwa z pewnoscia umocni pozycje srodowisk naukowych. Jednak najistotniejszym elementem projektu – dla samej nauki – jest sposób wyboru i pozycja ciala opiniujacego projekty oraz doradzajacego ministrowi. Musi ono byc reprezentatywne dla calej nauki polskiej, a nie dla pojedynczych dyscyplin, a za to wlasnie KBN byl dotad krytykowany.

J.W. Powinno być reprezentatywne dla koropracji uprawiających naukę w Polsce. Winni reprezentować ci, którzy mają rezultaty, a nie którzy ich nie mają , a za to mają dużo, bardzo dużo tytułów, i łatwy dostęp do pieniędzy.

Zmiana nie zalatwi jednak podstawowej bolaczki polskiej nauki, czyli braku pieniedzy.

J.W. Przy obecnym systemie nauki w Polsce bolączka ta się nie skończy nawet jeśli cały budżet zostanie na nią przeznaczony.

Naklady budzetowe sa zenujaco niskie i profesor Michal Kleiber zdaje sobie sprawe z tego, ze bez pieniedzy spoza budzetu trudno myslec o poprawie kondycji polskiej nauki. Tymczasem srodków takich brak, a dzieje sie tak dlatego, ze o wspólpracy nauki i przemyslu wiecej sie mówi (i pisze), niz robi. To sami naukowcy musza podjac próby pozyskiwania pieniedzy przez przedstawienie korzysci z przemyslowych wdrozen swoich prac. A jest to umiejetnosc, której wiekszosc z nich dopiero musi sie

J.W. No, niektórzy tą umiejętność posiedli, tylko że korzyści z tych wdrożeń nie ma, bo wdrażanie myśli ‚uczonych’ nauki polskiej może kończyć się katastrofą.

Innym elementem jest kwestia pozyskiwania pieniedzy z funduszy unijnych. Dotad udawalo nam sie odzyskiwac wlozone srodki, ale placilismy tylko czesc skladki. Co bedzie, gdy bedziemy musieli ponosic caly jej ciezar?

Piotr Koscielniak