WIELKIE OSZUSTWO EDUKACYJNE

WIELKIE OSZUSTWO EDUKACYJNE 

Obecny stan szkolnictwa wyższego to jest wielkie oszustwo edukacyjne. Nauczający udają, że uczą, nauczani udają, że się uczą. Wszyscy twierdzą, że to z powodu braku pieniędzy. Tymczasem za ‚pracę’ na kilkunastu etatach nie powinno się w ogóle płacić, bo pracowanie na kilkunastu, a nawet na kilku etatach jest na ogół oszustwem. Oszustwem jest także rzekome prowadzenie  50-100 magistrantów czy prowadzenie zajęć w ilości 2000 -5000 godz. dydaktycznych. Oszustwa ‚profesorów’ są największe, bo ci są przyczyną luki pokoleniowej powstałej nie z powodu braku pieniędzy, tylko z powodu wycinania przez ‚ profesorow’ tych, którzy uczyli lepiej i taniej od nich, i mieli międzynarodowy dorobek.

Kłamstwem jest twierdzenie, że nikt nie chce pracować na uczelni, bo tam mało płacą. Prawdą jest, że intratne ciepłe posadki uczelniane opanowane są przez klany rodzinne, które nieźle sobie żyją na koszt podatnika. To samo dotyczy upadłych polityków, spadających na fotele uczelniane. Kreatywnych badaczy i efektywnych dydaktyków nikt nie chce przyjmować na uczelnie, i to jest niezaprzeczalny fakt. Opinię publiczną rektorzy okłamują, czym wykluczają się z korporacji poszukujących prawdy, która jest zaprzeczeniem kłamstwa. Tacy rektorzy pełnią swoje funkcje niezgodnie z prawem, ale zgodnie z przyzwoleniem zdegenerowanej społeczności akademickiej. Głównym problemem  polskiego szkolnictwa nie jest szmal,  tylko brak etyki. Gorzej jest z etyką tam, gdzie jest więcej szmalu. Rektorzy oszukują społeczeństwo twierdząc, że obniża się w uczelniach poziom etyczny, bo obniża się poziom finansowania. Rektorzy oszukują społeczeństwo twierdząc, że obniża się poziom badań, bo mało jest pieniędzy. Są jednoznaczne dowody na to, że nie ma żadnego u nas związku między poziomem badań i nakładami na nie. Na wiele grantów idą setki tysięcy złotych a wyników brak, (www.opi.org.pl ) przynajmniej dostępnych dla podatnika łożącego na te ‚badania’. Rektorzy oszukują społeczeństwo twierdząc, że rozluźniają się związki między kadrą nauczającą a studentami. To rektorzy pousuwali z uczelni tych, którzy mieli silne związki ze studentami,  i takich nauczycieli na uczelniach nie chcą widzieć. To jest powód lipy edukacyjnej serwowanej przez pozostałe na uczelniach miernoty naukowe i przede wszystkim moralne. Ktoś kto produkuje, czy aprobuje bubel edukacyjny jest współwinny. Za taki bubel nie powinno się w ogóle płacić. Nie powinno się płacić za tytuły, które nic, lub niewiele znaczą, tylko za efekty pracy.

Studenci winni szukać uczelni zagranicznych aby się czegoś nauczyć i zapewnić sobie i swoim rodzinom byt, jednocześnie domagając się gruntownych i rzeczywistych zmian w szkolnictwie ( nie tylko wyższym), którego nie chce PRL-owski skansen profesorski i wyselekcjonowani przez nich konformiści i oportuniści.

Studenci winni żądać autentycznego gruntownego wykształcenia,  a nie tylko dyplomów bez pokrycia,  drukowanych tylko po to aby nabić kabzę pseudoprofesorom.