UCZENI A SPORTOWCY

UCZENI A SPORTOWCY 

Wywiady i teksty Ministra Nauki Michała Kleibera (Polityka, Forum Akademickie) raczej nie spełniają oczekiwania społecznego. Nie informują dostatecznie podatnika jaki jest stan nauki w Polsce i dlaczego ma na naukę płacić. Bardzo słusznie Pan Minister zauważa jednak, że ‚bez społecznego zrozumienia dla ich (tj. pracowników nauki – J.W.) pracy nie da się polepszyć ich sytuacji’. A społeczeństwo nie rozumie na co są jego pieniądze wydawane. Bo jak ma zrozumieć, gdy z analizy stron internetowych KBN http://www.kbn.gov.pl i http://www.opi.org.pl zawierających bazy danych o projektach badawczych finansowanych przez KBN wynika, że zdecydowana większość projektów badawczych kończy się brakiem jakichkolwiek rezultatów. Rubryki ‚Opis uzyskanych wyników’, ‚Wykaz publikacji’ są na ogół puste!!!!!!!!! I to bez względu na to jaki był nakład finansowy na realizację projektu. Czy to było ok. 10 tys.zł , czy 100 tys zł. czy 500 tys. zł a nawet 700 tys. zł. Prosty stąd wniosek. ‚Najlepsi z najlepszych’, zwycięzcy konkursów na rozdział pieniędzy podatnika, obiecywali wiele, ale rezultaty mają żadne. Poprzedni ministrowie beż żenady informowali mnie, że nie prowadzą wykazu rezultatów jakimi kończą się projekty badawcze!!! Widać te ‚rezultaty’ nie były nikomu potrzebne.

W Polsce efekty badań nie zależą od wielkości nakładów. Na taką ‚naukę’ nie warto, a nawet nie należy przeznaczać pieniędzy podatnika. Taka ‚nauka’ nie ma żadnego pozytywnego znaczenia dla rozwoju kraju. Ma znaczenie negatywne. Niestety KBN nierzadko (a może często?) nie chce finansować projektów, które przynoszą rezultaty w postaci np. publikacji w czasopismach zagranicznych. Niekiedy (a może często?) nie widzi uzasadnienia dla wyjazdów na kongresy zagraniczne, czy zakupu komputera na cele naukowe. W finansowanych przez KBN jednostkach ‚naukowych’ nawet w tych ‚znakomitych’ niezależny badacz nie ma co szukać. Na badania oficjalnie nie ma bowiem pieniędzy. Na utrzymywanie armii bezproduktywnych, lub mało produktywnych pracowników pieniądze się natomiast znajdują. Etaty naukowe obsadzane są często poprzez konkursy, ale nie podaje się publicznie, że są to ‚konkursy’ na konkretne osoby (najczęściej w układach rodzinno-przyjacielskich) a nie na stanowiska, i żaden Einstein nie miałby żadnych szans w takim konkursie. Efekt jest oczywisty, w jednostkach ‚naukowych’ zostają miernoty żądające jak najwięcej pieniędzy a zatrudnianie efektywnych pracowników jest nadal niepożądane. To tłumaczy mizerię nauki w Polsce. Przy obecnej jej strukturze i obyczajach w niej panujących nawet wielokrotne zwiększenie nakładów księgowanych po stronie wydatków na naukę nic nie zmieni poza zwiększeniem marnotrawstwa grosza publicznego.

Pan Minister podał bardzo dobry przykład o finansowaniu sportowców. Nie należy się spodziewać wielkich wyników u sportowca jeśli na jego trening przeznaczyło się wielokrotnie mniej pieniędzy niż na treningi konkurentów. W nauce w Polsce jest jednak trochę inaczej. Porównanie wyników badań pozbawionych finansowania np. http://www.geo-jwieczorek.ans.pl i różnie finansowanych http://www.opi.org.pl nie wskazuje na jakąkolwiek pozytywną korelację między wysokością nakładu finansowego na badania a wynikami badań.

Analogie do sportu mogą jednak ułatwić zrozumienie problemu nauki w Polsce. Nakłady na treningi np. Małysza są znacznie mniejsze niż nakłady na treningi skoczków niemieckich. A mimo to Małysz z nimi nierzadko wygrywa. Ma jednak narty i jest wpuszczany na skocznię. Moim zdaniem gdyby Małyszowi zabrać narty i nie wpuścić na skocznię to by nie wygrał nie tylko z Niemcami, ale nawet z każdym innym skoczkiem posiadającym narty i dostęp do skoczni. W nauce, w Polsce nierzadko nie zezwala się na założenie ‚nart’ i ‚na skocznię’ się nie wpuszcza, szczególnie tych, którzy by mogli przeskoczyć ‚najlepszych z najlepszych’. Nierzadko ‚narty’ się niszczy, aby nie mogły być użyte. Niestety projekty ‚reform’ resortu nauki nie zakładają rozwiązania tego problemu.

Józef Wieczorek