Mobbing skuteczną metodą negatywnej selekcji kadr akademickich

Józef Wieczorek

Mobbing skuteczną metodą  negatywnej selekcji kadr akademickich

Polityka kadrowa poprzez mobbing ma długie tradycje. Jak ktoś jest z jakiegoś powodu niewygodny dla przełożonego, nie daj Boże przerasta przełożonego o głowę – wzrostem lub co gorzej intelektem – marny jego los.

Podobno na uczelniach trudno jest zwolnić niewydajnego, słabego pracownika. Tak się skarży wielu rektorów. Ciekawe jest jednak, że tych trudności nie mają jeśli chodzi o pracownika dobrego, uważanego za zagrożenie dla uczelnianego establishmentu, czy dla przyjaznej dla mobbingu/mobberów struktury.

Oczywiście trzeba się nieco pomęczyć, przygotować grunt, najlepiej poprzez szykany psychiczne, ale potem idzie jak z płatka. Często zresztą taki pracownik – wykończony, lub z obawy przed ostatecznym wykończeniem – sam odejdzie, a gdyby były jakieś trudności to przecież można zrobić reorganizację jednostki i sprawa zostaje rozwiązana bez problemu. Tak to wygląda w praktyce.

W taki sposób uczelnia może się uchronić ponadto przed odszkodowaniem dla pracownika, ale dokonując negatywnej selekcji nie chroni jednostki naukowej przed obniżeniem jej potencjału intelektualnego. Przy braku rzetelnych baz danych skutki takiej polityki kadrowej raczej nie są do wykrycia więc i na miejsce w rankingach to zapewne wpływu mieć nie będzie i na wysokości dotacji budżetowych nie zaważy.

Stosuje się też mobbing, aby uzyskać w jednostce zwolnienie etatu dla ‚ swojego’, bo polityka prorodzinna i kolesiowska jest standardem akademickiej polityki kadrowej. Podobnie rzecz się ma na etapie rekrutacji na wolny etat obsadzany zwykle, oczywiście na drodze tzw. konkursów, przez wyznaczonego wcześniej zwycięzcę. I lepiej nie zakłócać procedury takich ‚konkursów’, bo procedury mobbingowe zostaną uruchomione.

Nie bez znaczenia jest chęć poszerzenia swojej przestrzeni życiowej, czyli walka o pokój w budynku akademickim. Można ją toczyć skutecznie na drodze psychicznej (czyli mobbingowej) uzyskując lepsze warunki do pracy po odejściu ‚słabszego’. Wykańczanie potencjalnej, rzeczywistej czy urojonej konkurencji przez mobbing to standard akademickiego życia.

Niestety problemy te jakoś nie są podejmowane w pracy naukowej tak licznych już psychologów i socjologów. Ciekawe dlaczego ? Czyżby fachowcy od psychologii bali się szykan psychicznych w przypadku ujawnienia/udokumentowania rzeczywistego stanu rzeczy ?

Każdy kto pracował w jednostce akademickiej wie, że wejście na zakazaną (lub opanowaną przez innych) ścieżkę tematyczną w nauce grozi śmiałkowi szykanami, groźbami, wykluczeniem ze środowiska, ostacyzmem koleżeńskim i naukowym itd. itp. Takie ‚czarne owce’ są pomijane w cytowaniu, przemilczani, nie brani pod uwagę w konferencjach, w pisanych przez ‚zwycięzców’ historiach.

W polskim środowisku akademickim krytyka naukowa niemal nie istnieje, tak bowiem wygląda ‚ krajobraz po bitwie’ o status niekwestionowanego autorytetu naukowego ( i zwykle moralnego). Ci, którzy pozostali, od krytyki naukowej stronią, aby pozostać w zawodzie. Ale co to za zawód naukowy skoro krytyki naukowej w nim nie ma ?

Bez krytyki naukowej nie ma nauki, zstają tylko etaty naukowe obsadzane przez bezkrytyczną pozostałość akademicką.

http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=608

Czy można się uchronić przed mobbingiem w pracy ?

Czy można się uchronić przed mobbingiem w pracy ? 

Relacje w pracy, czy to między  pracownikami, czy to między przełożonymi a podwładnymi, bywają chore. Często mają charakter szykan psychicznych zwanych mobbingiem lub molestowaniem moralnym. Mówi się nawet, że mobbing jest wszechobecny, a zatem uciec przed nim trudno, o ile to jest w ogóle możliwe. Niektórzy nietypowi pracownicy, czymś się wyróżniający spośród innych,  niewygodni dla przełożonych,  są chyba na mobbing skazani.

Zwykle ludzi nurtują pytania: Kto jest za mobbing odpowiedzialny ? Czy sam pracownik, który  z jakiegoś powodu podatny na mobbing ? Czy też pracodawca z punktu widzenia prawa pracy odpowiedzialny za tworzenie warunków pracy – takich, aby do mobbingu nie dochodziło ?

Najczęściej to pracodawca jest winny, choć rzadko tak sądy orzekają  i winni na ogół za to nie ponoszą odpowiedzialności. Pracodawca lub bezpośredni zwierzchnik pracownika należą do najczęstszych mobberów  –  mówimy wtedy o mobbingu pionowym, odgórnym. Natomiast mobbing oddolny, skierowany ku przełożonemu jest rzadki, chociaż i z takimi przypadkami się spotykamy. Przy ustalaniu winnego mamy jednak zwykle sytuację odwrotną tzn. polscy pracodawcy, przełożeni skarżą się, że to oni są szykanowani ze strony niezrównoważonych pracowników.  To byłaby sytuacja anomalna w skali światowej,  ale do tej pory naukowo nie jest udokumentowana. Rozstrzygnięcie jak jest naprawdę  nie jest jednak trudne. Wystarczy wystąpić z propozycją mediacji i wtedy przełożeni taką mediację odrzucają, gdy szykanowani  pracownicy – przyjmują. Bo zwykle jest tak, że to szykanowany realnie chce problem rozwiązać polubownie aby w  pracy jakoś przeżyć. Mobberowi na tym nie zależy, wręcz przeciwnie.

Z drugiej strony faktem jest, że pewni  pracownicy są szczególnie podatni na mobbing, bądź ze strony przełożonych, bądź ze strony kolegów ( mobbing horyzontalny). I można na  ich cechy osobowości zwalać winę. Ale czy zawsze to jest wina ? Czy zasadne jest kogoś winić za to, że jest zdolniejszy, bardziej wydajny, bardziej aktywny od swojego przełożonego, czy swoich kolegów, co jest bardzo  częstym powodem szykan jakie go spotykają ?  Niestety głównym powodem mobbingu  jest to, że ktoś się z szarej masy  czymś wyróżnia,  czego natura ludzka nie znosi,  i nigdy nie znosiła, o czym wystarczy się przekonać np. czytając Biblię.  Ludzka zawiść nie ma żadnych granic i  nie zawsze kończy się tylko na mobbingu. Ale i  mobbing wcale nie jest małą karą za wyróżnianie się z masy. Mobbing prowadzi do wykluczenia, do wyeliminowania ze społeczeństwa, z korporacji zawodowej, prowadzi do  utraty zdrowia uniemożliwiając pracę, a nawet to zakończenia egzystencji na tej ziemi.

Co więcej eliminowanie przeciwników na drodze mobbingu jest nie tylko skuteczne, ale jest jakby bardziej bezpieczne, bo udowodnienie odpowiedzialności za mobbing i jego skutki – trudne i niepewne. Stąd mobbing to bardzo ulubiona forma wykańczania niewygodnych.

Czy można zatem uchronić się przed mobbingiem w pracy ? W wielu przypadkach można, szczególnie jeśli nie jest się wcześniej rozpoznanym jako niewygodny i jeśli dołożymy starań aby w nowym miejscu pracy z masy się nie wyróżniać. To nie jest jednak proste bo każdy inteligentny musi zdawać sobie sprawę, że wcześniej czy później zostanie rozpoznany, zidentyfikowany jako realny czy wyimaginowany ( w gruncie rzeczy nie jest to takie istotne) obiekt zagrożenia. Drugie pytanie to – czy człowiek winien wyrzekać się swojego jestectwa, swoich zdolności, swojej aktywności, swojej twarzy, aby innych nie raziła ?  To jest droga donikąd . Od mobbingu można się w ten sposób na jakiś czas uchronić, ale czy  taką cenę warto ponosić ? Człowiek winien się rozwijać, przekazywać społeczeństwu to co ma najlepszego a nie bać się, że to innych może denerwować, mobilizować do szykan, do działań godzących w godność drugiego człowieka.

Takie warunki do rozwoju winno zapewnić człowiekowi, każdemu obywatelowi, normalne państwo poprzez swoje prawo,  poprzez organizację pracy, poprzez stosowane normy społeczne.

Niestety w państwie  na ogół człowiek jest osamotniony, bezsilny, wobec arogancji władzy,  swoich przełożonych,  wobec niezależnych od sprawiedliwości  i moralności sądów, wobec znieczulicy społecznej.

Warto przywołać tu encyklikę  DEUS CARITAS EST  Ojca Świętego Benedykta XVI

określającą  jakie państwo jest nam potrzebne  Nie państwo, które ustala i panuje nad wszystkim, jest tym, którego potrzebujemy, ale państwo, które dostrzeże i wesprze, w duchu pomocniczości, inicjatywy podejmowane przez różnorakie siły społeczne, łączące w sobie spontaniczność i bliskość z ludźmi potrzebującymi pomocy’ .

Niestety mimo oczywistych potrzeb takiego państwa jeszcze nie zbudowaliśmy. W Polsce na ogół słyszymy, że trzeba budować społeczeństwo obywatelskie, ale struktury obywatelskie tworzone oddolnie, także te które mają na celu zmiany systemowe zapobiegające m.in. mobbingowi raczej nie mogą liczyć na pomoc państwa.  Liczne fundusze pomocowe tak są skonstruowane, że trafiają zwykle do struktur zależnych od decydentów, a nie do struktur niezależnych, niewygodnych dla decydentów. Oddolne tworzenie społeczeństwa obywatelskiego raczej nie jest mile widziane.

Tak samo nie są mile widziane inicjatywy niewygodnych zmian prawnych, co można  udokumentować na przykładzie m.in. sprawy mediatora akademickiego.  W wielu krajach na uczelniach funkcjonuje instancja mediatora akademickiego, który ma na celu rozwiązywania różnych problemów, konfliktów  mających miejsce w środowisku akademickim. U nas taka instancja nie ma jak dotychczas szans na powstanie mimo zaleceń Komisji Europejskiej w tym względzie i oddolnych inicjatyw aby taką instancję wprowadzić.  Polskie ustawy skazują pracownika akademickiego ( i nie tylko akademickiego) na  drogę sądową, gdy droga mediacji, droga polubowna, jest dyskredytowana. Zamiast konflikty wygaszać, rozwiązywać je u źródła – wyraźnie się je  zaostrza.  Bo czy po nawet wygranym procesie pracownik ma szanse na przeżycie w swoim miejscu pracy ?  – a nawet w innym, skoro świat jest taki mały.

To poważna patologia naszego prawa, naszego państwa, w którym wyróżniający się obywatel musi liczyć się z nieprzyjaznymi dla niego działaniami i z osamotnieniem wobec problemów,  które przecież nie są tylko jego własnymi,  bo osłabiają całe społeczeństwo.

Nie ma jednak innej drogi jak tworzenie struktur obywatelskich dla obrony praw nękanych pracowników. Powstało już wiele stowarzyszeń antymobbingowych, których skuteczność działania nie jest wystarczająca, ale przynajmniej osoby mobbingowane mają szanse aby się do kogoś zwrócić o poradę. Najgorzej być samemu w takich sytuacjach. Nawet telefoniczna rozmowa z osobą znającą problemy osób mobbingowanych może stanowić istotne wsparcie.

Niezbędne jest utworzenie specjalnego internetowego serwisu antymobbingowego, który stanowiłby źródło podstawowych informacji dla osób mobbingowanych. Aktywność w ramach ruchu antymobbingowanego może być skutecznym sposobem na wyjście z depresji, z załamania.

Pomagając innym można pomoc i sobie samemu. Człowiek, który ma poczucie własnej wartości uzasadnione swoją działalnością  ma większe szanse nie tylko na przetrwanie, ale także na zrobienie wiele dla innych.  

Józef Wieczorek, Kraków, Niezależne Forum Akademickie, www.nfa.pl  

Appendix:  

Polskie stowarzyszenia antymobbingowe  

OGÓLNOPOLSKIE STOWARZYSZENIE ANTYMOBBINGOWE OSA 

http://republika.pl/osa_stow/start.html

Punkty konsultacyjne: Gdańsk, Kielce, Lublin, Białystok, Jelenia Góra, Warszawa, Gorzów Wielkopolski, Łęczyca, Grudziądz, Krapkowice, Racibórz, Puławy 

KRAJOWE STOWARZYSZENIE ANTYMOBBINGOWE – WROCŁAW http://MOBBING.MOST.ORG.PL/

Oddział w Krakowie http://www.nomobbing.pl/

STOWARZYSZENIE CENTRUM ANTYMOBBINGOWE  http://republika.pl/antymobbing  

Stowarzyszenie Demokratyczna Unia – Kobiet Klub Wrocławski

http://www.umwd.pl/organizacje/news/mobing.htm 

STOWARZYSZENIE ANTYMOBBINGOWE P.P. BARBARY GRABOWSKIEJ

http://www.trojmiasto.pl/ob.phtml?id_ob=12333 

Polskie strony internetowe poświęcone mobbingowi 

Mobbing da się zwalczyć http://www.mobbing.edu.pl/

Mobbing  http://www.mobbing.pl/czym_jest_mobbing.php  

Mobbing akademicki na uczelniach i w instytucjach naukowych

http://www.mobbing-jwieczorek.ans.pl/  

Niezależne Forum Akademickie – www.nfa.pl

Mobbing w środowisku akademickim  http://www.nfa.pl/articles.php?topic=25 

Tekst opublikowany w : Zeszyty Karmelitańskie 4(37) październik-grudzień 2006. Dotknięci Chorobą, s. 65-69. Poznań 2006

Mobbing PANowski

Mobbing PANowski

 

Mobbing jest wszechobecny a polski system nauki jakoś mobbingowi sprzyja szczególnie, chociaż winien zapobiegać. Nic dziwnego, że i w jednostkach PANowskich ludzie są mobbingowani, o czym mógłbym sam napisać całą książkę nawet gdybym się ograniczył tylko do spraw osobiście doznanych.

Wbrew niemal powszechnej opinii, że mobbingowane są jednostki na ogół słabe, nieudaczne, nieprzydatne społecznie, nieudolne naukowo, mobbingowanymi są głównie, ci którzy zagrażają decydentom o słabym poziomie intelektualnym i moralnym panicznie bojących się ludzi niezależnie myślących i działających i o głowy ich przerastających.

Oczywiście każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie, każdy ma swój koloryt i swoje okolice, ale niemal wszystkie prowadzą do osłabienia potencjału naukowego jednostki naukowej poprzez eliminację jednostek mobbingowanych.

Niżej jeden z takich przypadków, o którym mogę coś napisać. Należy pamiętać, że takich przypadków jest moc, ale na ogół nie są zgłaszane, a tym bardziej ujawniane.

Sam fakt, że nie ma żadnej instancji akademickiej, która by się zajmowała mobbingiem akademickim wiele mówi jak jest realizowane prawo pracy w jednostkach akademickich.

Jednoosobowa sekcja (poza) akademicka , oparta jedynie na osobistej woli niezniezwolonego przez środowisko, sprawy nie załatwia, a jedynie pokazuje problem. Środowisko jest całkiem bezradne jak niemowlę i nie jest nawet w stanie walczyć o to aby system (kołyskę) w którym żyje choćby trochę zmodyfikować, tak aby przeciwdziałać mobbingowi, aby zaistniała instancja mediatora akademickiego, tak zdawałoby się oczywista dla dorosłego życia akademickiego. Niestety to życie nadal jest w pieleszach i nadal nie wiadomo kiedy osiągnie poziom chociażby przedszkolny.

Fragmenty jednej sprawy: ( do załatwienia przez mediatora akademickiego którego nie ma !):

Osoba z PAN „Szanowny Panie, jestem adiunktem w jednej z jednostek PAN, w której półtora roku temu zmienił się dyrektor. Jest typem człowieka, który cierpi na przerost ambicji i wszystko wokół siebie podporządkowuje swojej wizji „rozwoju” jednostki i własnej kariery.

Tak się składa, że wąska specjalność, którą reprezentuję całkowicie odbiega od jego wizji na temat przyszłości badawczej jednostki, którą usiłuje przeprofilować w taki sposób, aby osiągnąć własne cele. Wbrew pozorom nie jest to takie niemożliwe, gdyż pracujemy w małym zakładzie, składającym się z kilkunastu pracowników.

W swojej specjalności jestem tu jedynym pracownikiem naukowym. Niestety w pewnym sensie nieco moja sytuacja naukowa ułatwia dyrektorowi szykanowanie mnie – jednoosobowo trudniej prowadzić duże badania i zdobywać granty, a system oceny pracownika bazujący na publikacjach z tzw. listy filadelfijskiej bezwzględnie wyznacza granice sukcesu naukowego – jak się nie publikuje w czasopismach z listy, to jest się nikim.

Problem jednak nie polega na tym, że gorzej wypadam od współpracowników w ocenach, lecz na tym, że od ponad roku dyrektor robi wszystko, żeby żeby obniżyć wartość bieżącej mojej pracy, dotychczasowego dorobku i możliwości rozwoju.

Ponad rok temu w obecności świadków i na piśmie wyznaczył mi warunki, jakie miałam spełnić w roku 2007, aby nie miał podstaw do wystąpienia z wnioskiem o negatywną ocenę mojej pracy naukowej. Spełniłam te żądania wypełniając je nawet z nadmiarem. Niestety nie powstrzymało go to od zapowiedzi, że taki wniosek złoży na radzie naukowej. Przedstawił na niej arkusz oceny ze zmienionymi przez siebie arbitralnie i dowolnie danymi – wykreślając część z danych, które w nim zawarłam.

Na radzie naukowej nie udzielono mi głosu w sprawie oceny mojej pracy (mimo mojego pisemnego wniosku o to) – odbył się sąd kapturowy, w moim przekonaniu rada działała stronniczo. Do dziś nie znam faktów przedstawionych przez dyrektora, motywujących moją negatywną ocenę przed radą.

Pismo od dyrektora z uzasadnieniem takiej oceny dostałam (na mój pisemny wniosek) dopiero po radzie naukowej. Rada naukowa jednozdaniowo podsumowała swoją decyzję w piśmie podpisanym przez mojego dyrektora.

Na dodatek dyrektor ostatnio wyznaczył do grantu z inną jednostką naukową pracownika technicznego (zatrudnionego na stanowisku dokumentalisty), zamiast pracownika naukowego, gdyż jedynym specjalistą w tej dziedzinie byłam ja.

Mam świadków na jego manipulacje dotyczące punktowania artykułów i innych składników podanych przeze mnie w corocznym sprawozdaniu. Wiem, że część z nich musiał usunąć z mojego sprawozdania, gdyż bardzo wyraźnie spadła mi punktacja w stosunku do tego, co sama policzyłam.

Mam jeszcze prawie trzy lata do terminu, w którym muszę uzyskać habilitację, a dyrektor na radzie naukowej podsumował, że nie mam szans na otwarcie przewodu habilitacyjnego. Jego działania na każdym kroku zmierzają do obniżania wartości mojej pracy, dyskredytują moją wartość w oczach innych pracowników, generalnie dążą do tego, żebym sama zrezygnowała z pracy – co też w jednej z rozmów zasugerował dyrektor (wspomniał, że wtedy nie wniesie na radzie wniosku o negatywną ocenę).

Mam coraz silniejsze przekonanie, że niezależnie od tego ile bym jeszcze zrobiła, to i tak w oczach tego karierowicza zawsze będę kiepska. Do takiej oceny wystarczy mu fakt, że specjalizuję się w czymś, na czym on się nie zna, czego zupełnie nie ceni jako dziedziny nauki, a na dodatek nie może się mną w związku z tym wysłużyć.

Stoję mu na drodze do przeprofilowania zakładu tak, jak jemu pasuje. Traktuje to miejsce, w którym pracuje zaledwie od półtora roku, jak własne, prywatne podwórko. Podobnie jest też postrzegany w innym instytucie, gdzie pracuje na pierwszym etacie – tam również ma opinię karierowicza, a nie rzetelnego badacza.

Pracuję w …….., ale pozwoliłam sobie napisać do Pana i sekcji, którą Pan prowadzi w ramach Stowarzyszenia Antymobbingowego. Umówiłam się tu na miejscu na spotkanie, ale pomyślałam, że niezależnie od tego powinnam skontaktować się z kimś, kto zajmuje się środowiskiem naukowym i rozumie zależności panujące w jednostkach naukowych.

Prawdę powiedziawszy nie  wiem, co zrobić. Dyrektor usiłuje pogrzebać moją karierę, a ja – mimo efektywnych starań – nie byłam w stanie temu zapobiec. Jestem zdesperowana, bo czuję, że przy jego nastawieniu nie mam już nic do stracenia – on już podjął decyzję o moim zwolnieniu, to tylko kwestia czasu, kiedy wprowadzi ją w życie (najpóźniej w styczniu przyszłego roku, gdy po drugiej negatywnej ocenie będzie mógł mi wręczyć wypowiedzenie).

Byłabym gotowa oddać sprawę do sądu pracy, gdybym tylko wiedziała, że materiały (pisma i ewentualne zeznania świadków), którymi dysponuję wystarczą do tego, żeby taki proces wszcząć.

Liczę na Pana doświadczenie i wiedzę w kwestii mobbingu – może mógłby mi Pan coś doradzić?

Z wyrazami szacunku”

 ===============================

JW: Witam,

To sprawa dla mediatora akademickiego http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=69, którego decydenci do tej pory nie chcą widzieć ( także.pod adresemhttp://www.nfa.pl/skany/drogi.pdf  w DROGI I BEZDROŻA NAUKI W POLSCE. – Analiza zasadności wprowadzenia w Polsce zaleceń Europejskiej Karty Naukowca i Kodeksu postępowania przy rekrutacji naukowców)

W obecnym systemie sprawa jest b. trudna., komisje etyczne raczej palcem nie kiwną, minister -raczej też. Gdyby wprowadzono jednoetatowość kadry może problem by się rozwiązał.

Ja bym  jednak przedstawił sprawę pani minister aby miała dokumentację patologii i świadomość swojej odpowiedzialności w przypadku bezczynności.

Ja na NFA mogę to upublicznić jeśli Pani się zdecyduje.

„Do dziś nie znam  faktów przedstawionych przez dyrektora, motywujących moją negatywną  ocenę przed radą ” To samo mogę napisać mimo upływu 20 lat ! Wszystkie te sprawy akademickie są b. podobne. Oczywiście trzeba zbierać dokumenty  bo to jest jakaś szansa przed sądem, ale raczej mała.

Wszczęcie procesu to    nie jest problem, problemem jest wygranie. A co będzie jak P… wygra ? Jak rozpuszczano plotki, ze ja sprawę oddam do sądu, to wszystkie akademickie i nieakademickie drzwi były zamknięte na lata. A ja nigdy w sądzie przez lata nie byłem. Potem   chodziłem, ale się dowiedziałem , ze sąd nie jest od tego aby dochodzić prawdy  i lincz na rozprawie  do tej pory pozostawił ślady.

Jakby była szansa na zmianę  zakładu póki jeszcze nie jest za późno to by było najlepsze wyjście.

Pozdrawiam Józef Wieczorek

=======================

Osoba z PAN Zdaję sobie sprawę, że byłoby świetnie, gdyby istniała taka instytucja, jak mediator, do której można by się zwrócić, ale jej nie ma. Nie spodziewam się, że jakaś struktura w postaci komisji etycznej ruszy w tej sprawie palcem – niestety mam już pogląd oparty na doświadczeniu własnym i innych, że nie tylko na uczelniach, ale i w akademii obowiązuje zasada, że szef ma zawsze rację. Gdyby tak nie było, to przynajmniej miałabym okazję zabrać głos we własnej sprawie, na opisanej przeze mnie radzie naukowej.

Jestem w szoku, że żyjąc w XXI wieku, w cywilizowanym (wydawałoby się…) kraju, który należy do UE, zostałam oceniona według procedur świętej Inkwizycji – do całości brakuje tylko spalenia na stosie.

Proponuje Pan, żebym zmieniła pracę – niestety ten sam profesor jest pracownikiem analogicznej jednostki na Uniwersytecie …….i pełni w niej funkcję dyrektora d/s naukowych, a zatem łatwo się domyślić, że w nie mam szansy na pracę w tym samym mieście.

Problem jest bardziej złożony, bo z moją specjalnością mogę pracować dosłownie w 4 miejscach w Polsce – o ile chcę pracować w zawodzie i w swojej specjalizacji.

Sam Pan widzi, że właściwie i tak jestem skazana na zupełną zmianę pracy, bo nawet jeśli wygrałabym w sądzie, to i tak nie chcę dłużej pracować w takim klimacie. Mam tego pełną świadomość, ale nie chcę zostawić tej sprawy odłogiem – zawsze uważałam, że należy walczyć o szacunek dla samego siebie, a jedynie próba ukrócenia takiego zachowania wobec mojej osoby może być na to sposobem. Poza tym mój dyrektor  ma ambicję kandydować na stanowisko dyrektora katedry na ….. (oczywiście wtedy nie zamierza zrezygnować z dyrektorowania u nas).

Zmartwił mnie Pan mówiąc, że marne szanse ma się w sądzie… Choć żyjąc w tym kraju powinno się być przygotowanym na codzienne absurdy. Natomiast jestem przekonana, że moja wygrana poważnie ograniczyłaby możliwość ubiegania się tego pana o stanowiska kierownicze – byłoby to dla mnie wystarczająco satysfakcjonujące.

Na razie zbieram dokumenty, które poświadczają bezprawne i tendencyjne działania na moją szkodę – nie jest to łatwe, ale nie zamierzam się poddać. Jeśli okaże się to wystarczające, to zapewne zdecyduję się na oddanie sprawy do sądu.

W pisanie pism do ministerstwa raczej nie wierzę, choć po zebraniu wystarczających materiałów może i nad tym się zastanowię.

Może Pan upublicznić sprawę na NFA, ale proszę o nie podawanie mojego nazwiska – nie chodzi o strach, tylko o to, że na razie zbieram materiały i nie chcę, żeby cokolwiek mi to utrudniło, choćby przez przypadek.

Pozdrawiam ………..

JW. Kilka lat temu napisałem http://www.mobbing-jwieczorek.ans.pl/mediator.htm o potrzebie mediatora i 3 lata temu rozesłałem tekst Mediator akademicki pilnie potrzebnyhttp://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=69  wszystkim posłom  decydującym  o ustawach ‚akademickich’ i   innym decydentom akademickim. Niestety  i wsparcia ze strony środowiska akademickiego prawie nie miałem, a jak środowisko nie walczy o normalność to nienormalność króluje.

Komisje obecnie pracują nad reformą. Sprawa mediatora winna być rozważona i zaakceptowana, inaczej się skompromitują. Trzeba to nagłaśniać, co ja robię.

Niewiele można pomóc pojedynczej osobie, ale można działać na rzecz antymobbingowego systemu, aby przynajmniej takie patologie ograniczyć.

Wprowadzenie do prawa pracy paragrafu antymobbingowego bynajmniej nie zmniejszyło mobbingu  akademickiego, który jest niejako wpisany do prawa akademickiego, preferującego mobberów i obojętnego na  mobbingowanych.

Cywilne tchórzostwo środowiska akademickiego trzymającego z mobberami i trzymającego się z  dala   mobbingowanych( albo  dokładającego bitym- dla rekompensaty ) dopełnia reszty.

Sprawdziłem też zachowania tzw. Komisji etycznych szczebla  centralnego i także lokalnego (UJ) wobec mobbingu i innych nieprawidłowości akademickich. Palcem nie kiwną.

A w sądzie na ogół sprawy mobbingowe przegrywają a czasem  skazują mobbingowanych ! Uczelnie kształcą prawników do sądów – nieprawdaż ? Powiązania bywają dość ścisłe. Uczelnie, PAN, mają swoich radców, czasem są to koledzy, koleżanki sędziów, adwokaci są często powiązani ze środowiskiem akademickim.

Mediator jest najlepszym wyjściem. Ostry mobbing powoduje, ze człowiek może zostać wyeliminowany nie tylko z zawodu, ale i z życia. Trzeba sprawy rozwiązywać jak najwcześniej. Jak się nie da trzeba podjąć   decyzję o zmianie ośrodka, jak najwcześniej, aby nie było za późno.

Osoba z PAN … jeśli każdy indywidualnie nie będzie próbował dochodzić sprawiedliwości, to nic się nie zmieni – głosy instytucji zwalczających mobbing muszą być wspierane konkretnymi przykładami walki o poszanowanie prawa pracowników – tych naukowych także.

Mogłabym uciec przed problemem i zwolnić się z pracy, na co czeka mój szef, ale ja nie chcę uciekać i zanim podejmę decyzję o złożeniu wypowiedzenia chcę mieć przekonanie, że zrobiłam wszystko, by sprawiedliwości stało się zadość.

Jestem świadoma ryzyka, jakie podejmuję.

 Pozdrawiam . …………..

=============

Ile potrzeba opisać takich spraw, żeby problem mobbingu i mediatora został podjęty na szczeblu decydentów? Kiedy środowisko samo się zorganizuje aby walczyć o swoje prawa ? Czy nie jest to jakaś aberracja, że o antymobbingowy system walczy głównie wykluczony ze środowiska ?

Józef Wieczorek

http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=483

2008-03-10

Mobbing w środowisku akademickim

Mobbing w środowisku akademickim 

Mobbing, zwany też inaczej molestowaniem moralnym, jest wszechobecny także w środowisku akademickim. Czasem jest finezyjny, trudny do rozpoznania, czasem brutalny, groźny nie tylko dla poszkodowanego ale i dla otoczenia, które reaguje na ogół tak, żeby nic nie widzieć, nic nie słyszeć. O mobbingu akademickim rzadko czytamy, czy słyszymy w mediach, bo jest zwykle ukrywany pod dywanem. Rozgłos nie jest pożądany ani przez kierownictwo uczelni czy instytutów naukowych, ani przez mobbingowanych pracowników. Stąd nieraz o nim słyszymy tylko wtedy gdy pracownik jest zdesperowany, lub ostatecznie żegna się z życiem akademickim przechodząc do stanu ‚przetrwalnikowego’ lub wiecznego. Gdy pracownik wcześniej ujawni mobbing nie ma wiele szans na dalsze zatrudnienie w dotychczasowej jednostce, i jest prawie bez szans w innej, chyba że opuści kraj na zawsze. 

Co prawda do prawa pracy wprowadzono od początku 2004 r. zapisy antymobbingowe, ale do tej pory nie wprowadzono zapisów nieprzyjaznych dla mobbingu w ustawie o szkolnictwie wyższym, więc warunki dla bezkarnego szykanowania niewygodnych pracowników na uczelniach są wręcz znakomite. Uczelnie mają autonomię, swoiście pojmowaną -więc mogą wszystko ! 

Kilka przykładów mobbingu 

O kilku przykładach mobbingu było głośno w mediach. Dyrektorka biblioteki mobbingowana przez słynącego z afer rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu – A. Jarosza, tak przedstawia swój los ( Wszechmogący, Polityka NUMER 23/2005 (2507): 

‚Moje kłopoty spowodowane zostały odmową na złożoną przez prof. Antoniego Jarosza propozycję małżeństwa. Z chwilą odmowy zaczęło się szykanowanie mnie jako pracownika. Byłam poniżana, prześladowana. W lutym br. prof. Jarosz powiedział mi »weź sobie sznur i idź kurwo się powieś«. Tego typu zachowań było więcej. Zostałam doprowadzona do załamania nerwowego. W dniu 8 marca br. zostałam wezwana służbowo do gabinetu rektora i w obecności innego pracownika p. Jarosz mnie szarpał, popychał, wrzeszczał używając słów obelżywych, a na koniec mnie uderzył. Od tego czasu przebywam na zwolnieniu lekarskim’. 

Ministerstwo Edukacji i Sportu twierdzi, że rektora nie może odwołać, bo takie jest prawo. Ale przecież prawo nakłada obowiązek na pracodawcę przeciwdziałania mobbingowi a na MENiS nakłada obowiązek nadzoru nad podległymi uczelniami. Bezsensowane prawo można w końcu zmienić! 

Jeśli podwładny skarży się na przełożonego może to wywołać następującą reakcję (Klinika strachu, Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska 21 maja 2005r.) ‚Profesor Iwańczak mówi, że nigdy nie dręczył adiunkta. Twierdzi, że doktor Blitek jest chory psychicznie– Nie podsuwałem mu żadnego zwolnienia do podpisania! – oburza się. – To on bez przerwy mnie dręczy, pisze donosy do rektora, podważa mój autorytet. Wszystko co mówi, jest stekiem bzdur. Nie mogłem zgodzić się na to, by zrobił specjalizację, bo jest na to za słaby. Poza tym jest nieodpowiedzialny, brakuje mu umiejętności – wyjaśnia i dodaje, że to on występował do rektora i ministra o nagrody dla doktora. – One tak naprawdę nie należały mu się. Podręcznik ja napisałem. Jego wkład był niewielki.’ 

Nie jest to przypadek odosobniony. Osobom skarżącym się na szykany, ujawniającym patologie uczelniane standardowo zarzuca się psychiczną chorobę, pomówienia, szkalowanie, pieniactwo, nieudacznictwo, działania na szkodę, destabilizację itp itd. Niestety nie ma instancji aby takie sprawy były wyjaśniane niezależnie. Zwykle decydenci twierdzą , że nikogo nie szykanują nawet wtedy gdy życie poszkodowanych jest na krawędzi. 

Sprawa doc. Zofii Szychowskiej szykanowanej w tej samej Akademii Medycznej za opublikowanie tekstu ‚ZBYT DUŻO PYTAŃ’ w Forum Akademickim (http://www.forumakad.pl/archiwum/2001/09/index.html)została w części przedstawiona w artykule – ‚Burza na uczelni -Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska 6 stycznia 2004r.’Poszkodowana ratuje się zwolnienami na leczenie. Oczywiście Rektor AM prof. Paradowski twierdzi , Uczelnia nasza nie szykanuje żadnego ze swych pracowników’ 

Gazeta Wyborcza (11-02-2005) donosi – ‚Mobbing po lubelsku’: ‚Pierwszy pozew o mobbing przeciwko UMCS trafił do sądu na początku ubiegłego roku. Dr Julia D. zarzucała w nim swojej przełożonej prof. K. znęcanie się psychiczne, dyskredytowanie dorobku naukowego, a także notoryczną i nieuzasadnioną krytykę. 20 grudnia sąd oddalił powództwo jako bezzasadne’ 

Natomiast Prof. Stanisław Chibowski, prorektor ds. studenckich i nauczania UMCS tłumaczy: ‚granica między wymaganiami pracodawcy a mobbingiem jest bardzo płynna. Postulaty zwierzchnika są często odbierane jako znęcanie się. Niewiele osób tak naprawdę rozumie, na czym polega mobbing.’ 

Oczywiście ze znajomością czym jest mobbing nie jest dobrze, tak wśród pracowników, jak i wśród pracodawców akademickich. Niestety nie ma woli aby wprowadzić kursy antymobbingowe dla kadr uczelnianych, a także studentów. Za to jednak odpowiadają pracodawcy, którzy wolą kadr nie kształcić w tych zagadnieniach a w przypadku spraw o mobbing twierdzić, że osoba nie rozumie co to jest mobbing. 

W ‚Gazecie Krakowskiej’ (14.05.2005) czytamy: ‚230 tys. zł odszkodowania i przeprosin w prasie regionalnej domaga się od Akademii Górniczo-Hutniczej emerytowana pracownica Zakładu Geofizyki za stosowanie mobbingu przez jej przełożoną.’ 
‚Dr Bożena Jakóbiec-Kwaśnicka uważa, że jej przełożona – kierowniczka Zakładu Geofizyki utrudniała jej prace badawcze związane z habilitacją, odsuwała od zajęć ze studentami dziennymi na rzecz zaocznych bez dodatkowego wynagrodzenia. – Doprowadziła do mojego przejścia na emeryturę w trakcie roku akademickiego, choć miałam pod opieką kilku studentów piszących prace dyplomowe -‚ 
Oczywiście władze uczelni uważają, że to b. pracownica chce wymusić na uczelni dodatkowe pieniądze. Do stosowania praktyk mobbingowych się nie przyznają. 

Gazeta Wyborcza (23-11-2001) alarmowała: ‚Profesor Uniwersytetu gnębi współpracowników’ 

‚Niedawno prof. Roman Głowacki odniósł życiowy sukces. Prowadzony przez jego fundację program studiów MBA został uznany za najlepszy w rankingu „Perspektyw”. Okazało się jednak, że profesor Uniwersytetu Warszawskiego ma obok wizerunku dostojnego naukowca także drugie oblicze’. 

‚Nawymyślał mi przy tym od k… – opowiada Katarzyna Więcek, niedawno jeszcze sekretarka w Centrum Kształcenia Menedżerów (CMT), którym kieruje prof. Głowacki’. 

‚Profesor regularnie znęcał się psychicznie nad pracownikami i studentami. Krzyczał na nas, wyzywał – mówi jedna z jej poprzedniczek, która z początkiem roku odeszła na urlop macierzyński. Opowiada, że sama stoczyła walkę z profesorem o urlop, bo ten miał pretensje, że specjalnie przyszła do pracy w ciąży, by wyłudzić od niego pieniądze.’ 

W Biuletynie Informacyjnym Krajowej Sekcji Nauki NSZZ ‚ Solidarność’ ( Wiadomości KSN) nr 5-6, 2005 zamieszczono‚Pożegnanie Waldka Piecyka’, który odszedł samodzielnie na wieki. Czytamy : ‚ W zakładzie pracy Waldka pewien bezwzględny i cyniczny człowiek korzystając z poparcia urzędników w ministerstwie od kilku lat rozprawia się w sposób bezprawny i systematyczny z Radą Naukową i działaczami związkowymi, którzy stoją na drodze realizacji jego planów. Stosowana przez niego perfidna metoda jest prosta i skuteczna. Niewygodną osobę odsuwa się pod byle pretekstem od wykonywanej pracy, przenosi do zupełnie innego działu i każe przekwalifikować. Proponowana praca nie odpowiada w żaden sposob pracownikowi. Jeżeli odmówi, zostaje dyscyplinarnie zwolniony z pracy.’ 

Niestety znakomita większość spraw nie wychodzi na światło dzienne. Więcej na ten temat wiedzą stowarzyszenia antymobbingowe, ale zwykle w sprawach ‚akademickich’ zobowiązywane są do dyskrecji. Taka jest bowiem natura mobbingu w środowisku akademickim. Kto go rozgłosi nie ma szans na zatrudnienie, tak jest bowiem niemal wszędzie. Mobbing ma u nas uwarunkowania systemowe i pracodawcom zależy na tym aby tak pozostało a znakomita większość konformistycznego środowiska akademickiego woli siedzieć jak mysz pod miotłą i się nie narażać aby nie podzielić losu ‚nieudaczników’. 

Czy można odróżnić akademickiego mobbera od mobbingowanego ? 

Okazuje się, że szczególnie w środowisku akademickim trudno jest odróżnić mobbera od mobbingowanego. Mobbing może być najczęściej poziomy (grupa szykanuje kolegę) lub pionowy- odgórny ( przełożony szykanuje podwładnego lub wielu podwładnych), ale bardzo rzadko pionowy – oddolny ( podwładny lub grupa podwładnych szykanuje przełożonego).Mobbing oddolny to ułamki procenta w rozpoznawanych przypadkach mobbingu. Ale jak się czyta relacje o mobbingu w środowisku akademickim (zarówno te publikowane, jak i te które napływają do stowarzyszeń antymobbingowych) to ma się wrażenie, że mamy tu jakąś anomalie i w polskich uczelniach to na ogół podwładni szykanują przełożonych, ktorzy nie mają środków aby temu zapobiec! 

Niestety należy żałować, że nie ma do tej pory publikacji naukowych na temat tego rodzaju mobbingu. A szkoda. Może by była wreszcie szansa na Nobla. Konrad Lorenz za prace m.in. nad mobbingiem wśród zwierząt taką nagrodę dostał. Skoro u nas mamy tak niespotykane zjawiska mobbingowe to należałoby je zbadać naukowo i opublikować w renomowanych czasopismach! To obowiązek naukowca, niestety nie realizowany przez decydentów akademickich ! 

Bliższe rozpoznanie spraw jednak wyjaśnia dlaczego nie ma takich publikacji.Otóż informacje o szykanowaniu przełożonego przez podwładnych nie mają na ogół żadnego uzasadnienia w faktach. Zresztą sam feudalny system nauki i edukacji w Polsce nie sprzyja takim zachowaniom a sprzyja zachowaniom odmiennym – mobbingowi odgórnemu skierowanemu przeciwko pracownikom. Przełożony ma moc możliwości pozbycia się niewygodnego pracownika i zwykle z tych możliwości korzysta, poprzedzając ostateczne rozwiązanie problemu właśnie zachowaniami mobbingowymi. 

Niestety w polskim systemie nauki i edukacji nie ma instancji mediatora akademickiego tak popularnego na zachodnich uczelniach i rekomendowanego przez Europejską Kartę Naukowca. Pracodawcy akademiccy tworzący nowe prawo o szkolnictwie wyższym w najmniejszym nawet stopniu nie są zainteresowani stworzeniem takiej instancji. 

Oddział Krakowski Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego zwrócił się z propozycją mediacji do rektora AM we Wrocławiu prof. Leszka Paradowskiego. Rektor twierdził, że w jego uczelni nie ma mobbingu (mimo doniesień prasowych) natomiast to niesłusznie skarżąca się na mobbing doc. Szychowska szykanuje przełożonych. Niestety rektor nie podjął tematu mediacji ! Także zespół prezydencki do spraw tworzenia ustawy ‚prawo o szkolnictwie wyższym’ którego członkiem był rektor L. Paradowski nie włączył do ustawy instancji mediatora. 

Za powołaniem mediatora są natomiast osoby mobbingowane, bo to byłaby dla nich szansa na znalezienie jakiegoś wyjścia z zamkniętego kręgu. Jak ktoś jest realnie krzywdzony to szuka takich rozwiązań, w przeciwieństwie do krzywdzicieli. Nie może sam sobie dać rady więc zwraca się o pomoc. Jak ma siłę działa na rzecz rozwiązań systemowych, które by ograniczyły to patologiczne zjawisko. Niestety rzekomo mobbingowani pracodawcy akademiccy w tym kierunku nie działają, a ich opinie o szykanach ze strony podwładnych są nie tylko mocno przesadzone, ale wręcz skłaniają do podejrzeń o działanie na rzecz zaciemniania sprawy i ‚odwracania kota ogonem’. 

Kto jest mobbingowany? 

Często u nas się sądzi, że mobbingowani to nieudacznicy, słabeusze, nieprzystosowani do szlachetnego środowiska. Na ogół jest jednak inaczej. Fakt, że osoby mobbingowane zwykle są nieprzystosowane, z tym że to środowisko akademickie szlachetne nie jest i stąd brak przystosowania osób szlachetnych do nieszlachetnego otoczenia. Ktoś kto się wyróżnia pozytywnie stwarza tym samym pretekst do działań mobbingowych. Osoby szczególnie aktywne w otoczeniu ‚tumiwisistów’ , świetne organizacyjne w środowisku bałaganiarskim, uczciwe wśród nieuczciwców, cenione przez studentów – wśród ‚olewanych’ , raczej w naszym systemie nie mają wiele szans na przetrwanie. Negatywna selekcja kadr jest wpisana w system nauki i edukacji w Polsce, który zasadniczo jest utrwalany w nowych ustawach. Zapisy antymobbingowe w prawie pracy na nic się zdadzą przy zapisach pro-mobbingowych w prawie o szkolnictwie wyższym. Trzeba dbać aby źródła nie były zanieczyszczane a nie koncentrować uwagę na czyszczeniu rur kanalizacyjnych. Dla hydraulików i tak starczy pracy, ale czy będzie praca dla szukających czystych źródeł ? 

Józef Wieczorek, jozef.wieczorek@interia.pl 

Autor prowadzi sekcję mobbingu w środowisku akademickim w Oddziale Krakowskim Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego . 
Sekcja zamierza prowadzić monitoring zjawisk i spraw mobbingowych w środowisku akademickim (uczelnie, instytuty naukowe), oraz działać na rzecz zmian systemowych, które by ograniczyły to niemal powszechne i szkodliwe, patologiczne zjawisko. Sekcja udziela także porad osobom poddanym mobbingowi. 
http://www.nomobbing.pl/ 
http://www.mobbing-jwieczorek.ans.pl 
Kontakt: jozef.wieczorek@interia.pl 

Uwaga: Wydrukowaniem tekstu nie była zainteresowana redakcja ‚Forum Akademickiego’. Zbyt niewygodny ? 

Tekst zamieściły WIADOMOŚCI KSN nr 7-8 (112-113) r. 2005 

http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=112

2005-07-18