Głos w dyskusji o potrzebie zniesienia niektórych stopni naukowych

Głos w dyskusji o potrzebie zniesienia niektórych stopni naukowych

Na zniesieniu habilitacji i tytułów profesorskich nic byśmy nie stracili, a wiele moglibyśmy zyskać. Praca akademicka młodych naukowców stałaby się dzięki temu normalniejsza i bliższa standardom krajów o wysokim poziomie nauki.

Trzeba pamiętać, że tytuły naukowe nadawane w Polsce stanowią zaświadczenie o kompetencjach i dorobku naukowym w tzw. nauce polskiej, ale nie w nauce sensu stricto. Jest niewątpliwie słuszne, że spośród nauki została wyodrębniona kategoria tzw. nauki polskiej.

Do tej pory nie wyodrębniono kategorii nauki amerykańskiej, francuskiej czy szwajcarskiej, ale uznano za stosowne wyodrębnienie nauki polskiej, idąc za przykładem wyodrębnienia nauki radzieckiej. Widać nie mieści się ona w kategoriach nauki sensu stricto.

Tak jak demokracja socjalistyczna została słusznie oddzielona demokracji s.s. z którą w rzeczy samej nic wspólnego nie miała. Podobnie rzecz się ma z tzw. nauką polską, wierną córa nauki radzieckiej i to z okresu panowania w niej Największego Językoznawcy.

Jedną z podstawowych cech nauki radzieckiej była jej nie podlegająca krytyce hierarchiczność i zakaz głoszenia poglądów odmiennych od oficjalnych. W innym przypadku wierni uczniowie Największego Językoznawcy. jak np. słynny Trofim Łysenko, kierowali nieprawomyślnych uczonych do miejsc odosobnienia, gdzie byli skazani na śmierć naukową i edukacyjna.

Wiele cech tej wiodącej w świecie nauki, jak twierdziła komunistyczna propaganda, przejęła również nauka polska. Wielu uczonych polskich potrafiło się co prawda przeciwstawić narzucanym poglądom uczonych radzieckich, ale wielu uczestniczyło słowem i czynem w tworzeniu nowego systemu, o którym się mówi, że został przyniesiony do nas na bagnetach, ale przecież był obecny w sercach i umysłach polskich uczonych, i w mentalności wielu pozostał do dnia dzisiejszego.

Krytyka naukowa w nauce polskiej praktycznie nie istnieje. Jest źle widziana, a ci którzy nie chcą tego zaakceptować skazywani są na śmierć naukową i edukacyjną. To właśnie jedna z podstawowych cech nauki polskiej nawiązującej do obyczajów stosowanych w nauce radzieckiej.

Prezentując poglądy odmienne od obowiązujących ma się małe szanse (lub brak) na wydrukowanie w Polsce publikacji, otrzymania stopnia naukowego, otrzymanie grantu, czyli środków finansowych na realizowanie projektów badawczych. Można naukowo działać, ale na własny, czy raczej rodziny rachunek.

Nieprawda jest co piszą niektórzy profesorowie broniący systemu nauki polskiej że „Jeśli zaś ma się te osiągnięcia, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby uzyskać wyższy stopień i tytuł naukowy.”

Otóż osiągnięcia i nonkonformizm naukowy, a także moralny, stanowią nierzadko podstawową przeszkodę dla uzyskania wyższych stopni naukowych. A także do uzyskania środków finansowych na prowadzenie badań. Nieprawdą jest, że przy przyznawaniu grantów najważniejsza jest jakość naukowa projektu. W celu odrzucenia projektów niewygodnych naukowców, których chce się pozbawić jakiegokolwiek finansowania ze środków budżetowych, komisje ‘grantowe’ przedstawiają często tak absurdalne wyjaśnienia, ze brak kwalifikacji naukowych komisji grantowych, mimo licznych tytułów, nie może budzić żadnej wątpliwości. Nierzadko odrzucone projekty są następnie po drobnych zmianach finansowane, ale wykonywane przez ‘swoich’ naukowców.

Dla wygrania ‘konkursów’ większe znaczenie od jakości naukowej projektu ma nazwisko, a przede wszystkim stopień pokrewieństwa z członkami komisji grantowych. Stąd konkursy często wygrywają członkowie komisji grantowych i ich rodziny. To w cywilizowanych krajach nazywa się korupcją i nepotyzmem.

U nas ogłasza się walkę z korupcją, ale prawnie stwarza się jak najbardziej dogodne warunki dla jej funkcjonowania. A następnie ogłasza się w prasie, że wygrywają najlepsi z najlepszych. To samo ze stopniami naukowymi.

Wielu niewygodnych pracowników usunięto z uczelni na podstawie haniebnej ustawy stanu wojennego a post-PRL-owscy profesorowie rekrutują się z niemałym stopniu z wygodnych dla PRL-owskich profesorów pracowników, którzy często wspólnie pracowali nad pozbyciem się niewygodnych naukowców.

Do dnia dzisiejszego usunięci z uczelni naukowcy nie mogą wrócić na uczelnie, ich akta są czyszczone lub aresztowane, szczególnie jeśli kompromitowały dożywotnich profesorów mających się całkiem dobrze do dnia dzisiejszego.

Środowisko profesorów nie zostało zlustrowane, a nie brak w nim takich ‘wybitnych’ profesorów, którzy za możliwość wyjazdu zagranicznego sypali na SB swoich kolegów ( do dziś nie-profesorów), którzy nigdy formalnego statusu profesora nie zdobędą, bowiem nigdy nie osiągnęli, i nie chcą osiągnąć tak ‘wysokiego poziomu’ 

Józef Wieczorek 

Autor jest niezależnym badaczem, pozbawionym możliwości finansowania swoich badań i możliwości prowadzenia wykładów, które niestety cieszyły się dużym powodzeniem wśród studentów

Tekst dostępny również na stronie: http://polityka.onet.pl/1,1,5,31513,115117,forum.html