Wstydliwe sprawozdania – rozrachunki z przeszłością akademicką

 

Wstydliwe sprawozdania – rozrachunki z przeszłością akademicką 

Sprawozdanie „Dziennika Polskiego” (23-06-2005) o„Wstydliwych sprawozdaniach” z wyjazdów zagranicznych nauczycieli akademickich w czasach PRL-u nie do końca można zaakceptować. Ja bym tego nie podpisał, bo obraz jest nieco wypaczony. Oczywiście nie było tajemnicą, że w działach zagranicznych uczelni siedzieli esbecy, lub ich ludzie. Zwykle taki dział określało się „działem utrącania wyjazdów zagranicznych” . Kto był podpadnięty miał z tym kłopoty, nie zawsze dokumentowane na piśmie. Nie było standardem, że łatwiej było dostać paszport służbowy, niż prywatny – dla podpadniętych było wręcz odwrotnie. Gdyby było inaczej to o tych działach można by było pisać nawet pozytywnie, ale nie jest to zasadne. 
Nie ma nawet wzmianki o skutkach „niewłaściwych” sprawozdań z wyjazdów, które prowadziły do formułowania oskarżeń o pisanie „nieprawdziwych” sprawozdań . Takie oskarżenia i inne, formułowała np. anonimowa do dnia dzisiejszego komisja UJ z 1986 r. (chociaż nie jest tajemnicą, że jej pracami na najwyższym szczeblu uczelnianym kierował ówczesny prorektor UJ – A. Koj) weryfikująca na podstawie ustawy z r. 1982 niewygodnych pracowników a skutki tej weryfikacji trwają do dnia dzisiejszego. Żaden z rektorów, żaden z senatów UJ, do dnia dzisiejszego nie podważył absurdalnych, sfingowanych zarzutów stawianych pracownikom i nie przedstawił merytorycznych uzasadnień. Wręcz przeciwnie w pełni je akceptują do dnia dzisiejszego! A co więcej dla skompromitowania nadal niewygodnych osób gromadzi i przetwarza się dane, odpowiednio modyfikowane, gdyż tacy osobnicy niezadowoleni ze swojego losu, na który zostali skazani, mogliby doprowadzić do destabilizacji życia akademickiego! Trzeba ich wyeliminować! To nie są relacje z lektury teczek SB, lecz z lektury teczek akademickich! SB już nie ma, metody esbeckie – są. Na uczelniach pozostały! 
Niestety „Dziennik Polski” do tej pory nie puścił na swoich łamach przed miesiącami nadesłanego tekstu „Tajne teczki UJ, czyli o wyższości ´prawa´ stanu wojennego nad Konstytucją III R”, który jednak został opublikowany w „Niezależnym magazynie publicystów – Kontrateksty” (http://www.kontrateksty.pl/index.php?action=show&type=news&newsgroup=16&id=419co najlepiej obrazuje, że podobnie jak w okresie PRL-u nadal potrzebna jest prasa niezależna, bo ta zależna, jak Dziennik Polski , oczywiście takich tekstów wstydliwych dla swoich sponsorów, nadzorców, oczywiście nie puści. 

Nie bez przyczyny Rektorzy nie chcą lustracji (Gazeta Wyborcza 23.06.2005) . Wiedzą, czego nie chcą. Obecnie są niekwestionowanymi, pod karą dożywotniej śmierci zawodowej, autorytetami moralnymi i intelektualnymi, a gdyby prawda wyszła na jaw chyba niejeden nauczyciel akademicki by się musiał najeść wstydu, i mógłby stracić wylansowany przez zależne media – „autorytet”. 
Teczki esbeckie należy ujawnić do badań, ale chyba ważniejsze by było ujawnienie teczek PZPR, no i tak pilnie strzeżonych, a także niszczonych i modyfikowanych ze względu na niewygodną dla „autorytetów” treść – teczek akademickich. Teczki takie, przynajmniej w zasadniczej, najbardziej interesującej dla poznania prawdy treści, do dnia dzisiejszego – podobno w sposób zasadny na podstawie ustawy z r. 1983 są tajne, a przeciwko temu nawet RPO, a zarazem podwładny rektora UJ – nie oponował!!! 
Należałoby też zwrócić uwagę na jakby wstydliwie przemilczany w ogólnej prasie tekst Prof. J. Wyrozumskiego „POWRACAJĄCA FALA ROZRACHUNKU Z PRZESZŁOŚCIĄ” opublikowany w 69 numerze miesięcznika Alma Mater(http://www3.uj.edu.pl/alma/alma/69/01/22.html).Tekst, jak pisze autor, został opublikowany za wiedzą i zgodą Pana Rektora Franciszka Ziejki, który patronuje badaniom nad represjami krakowskiego środowiska akademickiego w okresie PRL w porozumieniu z IPN. Profesor J. Wyrozumski kiedyś„przewodniczył komisji senackiej, mającej rozpoznać skalę represji i wyrządzonych krzywd pracownikom i studentom UJ´. Jerzy Wyrozumski, w swym tekście w „Alma Mater”, znanego konfidenta – Lesława Maleszkę, uważa za osobę pokrzywdzoną. Są też jeszcze inne „kwiatki” w tym sprawozdaniu komisji, ale jak do tej pory i IPN milczy w tej sprawie. Może nie ma dokumentów, ale są jeszcze ludzie, którzy trochę wiedzą. Niestety uczeni jakby nadal wstydzili się pozyskiwania niewygodnej wiedzy. 

Józef Wieczorek 

Tekst oczywiście nie został „puszczony” przez „Dziennik Polski” 

http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=111

2005-07-18

W sprawie Stanowiska Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego i jasełek akademickich

W sprawie Stanowiska Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego i jasełek akademickich 



Na posiedzeniu w dniu 21 grudnia 2005 roku Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego przyjął stanowisko w sprawie list domniemanych współpracowników Służby Bezpieczeństwa PRL http://www.uj.edu.pl/aktualnosci/pdfs/2005122101.pdf 
Publikowanie list współpracowników SB działających na uczelniach to rzeczywiście trudny problem natury moralnej. To co się chowało pod dywan przez tyle już lat wyłazi na zewnątrz, i nijak nie da się tego powstrzymać. Dywany jakby się poprzecierały. Oczywiście, iż naukowym opracowaniem mechanizmów współpracy pracowników uczelni z SB winni zająć się historycy. Rzecz w tym, że historycy UJ albo sprawą już się zajmowali – agentów nieraz nazywając pokrzywdzonymi (POWRACAJĄCA FALA ZAKŁAMYWANIA HISTORII http://www.nfa.pl/articles.php?id=141\) albo/i zarazem heroicznie bronili się przed naukowym opracowaniem problemu przez badaczy od UJ niezależnych, czy też pokrzywdzonych (POLSKA AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI A CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU http://www.naukowcy.republika.pl/czarna_ksiega.html). 
Trzeba zgodzić się z Senatem UJ , że ‚Ówczesne władze polityczne obawiały się niezależnej myśli, bezkompromisowego podejścia do prawdy i odwagi w głoszeniu poglądów członków uniwersyteckiej społeczności’ ale trzeba też dodać, że jeszcze bardziej niezależnej myśli i bezkompromisowego podejścia do prawdy i odwagi w głoszeniu poglądów bały się i nadal się boją członkowie uniwersyteckiej społeczności z Senatem UJ na czele. Stąd też trudno odcyfrować kto dla nauki wyrządził większe szkody – czy uczelnia, a w szczególności jej władze uwikłane w systemowe pajęczyny czy też sami TW. Wątpliwe jest, że uczelnia była stroną jednostronnie pokrzywdzoną, raczej była jednocześnie krzywdzicielem.

Wiele osób nie poddało się i broniąc swojej godności narażało się na szykany zarówno ze strony SB, jak i ze strony władz uczelni ( http://www.jwieczorek.ans.pl) Trudno te węzły rozwikłać, gdyż niektórzy ‚nauczyciele’ zdaje się tak się wcielali w pożądaną rolę, że przynależność do SB wcale nie była potrzebna – robili to znacznie w lepszym stylu, bardziej fachowo i z dużymi sukcesami a przy tym całkiem bezkarnie, ba zachowując status autorytetu moralnego i intelektualnego. Zresztą i granicy czasowej nie można tu postawić bo i po 1989 r. ta działalność bynajmniej nie ustała, a może nawet się lokalnie nasiliła. (Tajne teczki UJ, czyli o wyższości ‚prawa’ stanu wojennego nad Konstytucją III RP http://www.nfa.pl/articles.php?id=37
Senat najstarszej polskiej uczelni stoi na stanowisku, że jest wierny jej powołaniu, jakim jest służba prawdzie ale to stanowisko stoi w sprzeczności z poczynaniami senatu, do których można zaliczyć chowanie spraw pod dywan, czy chowanie głowy w piasek czy też umywanie rąk. Jednocześnie senat służy nieprawdzie, którą nadal wytwarza rzucając podejrzenia na niewinnych ludzi, których jedyną winą jest to, że nie zeszli jeszcze z tego świata i usiłują dawać świadectwo prawdzie. 
Senat uznaje za słuszne obowiązywanie zasady domniemania niewinności, ale mimo to postępuje zgodnie z zasadami domniemania winności w stosunku do niewygodnych osób, których rzekomych win nie zamierza udokumentować skazując ich na śmierć zawodową. Hipokryzja senatu ma wymiary wręcz kosmiczne! 
Senat apeluje do przedstawicieli mediów o rzetelne i odpowiedzialne przedstawianie spraw, ale sam prowadzi działania operacyjne zmierzające do nierzetelnego i nieodpowiedzialnego przedstawiania spraw pokrzywdzonych, także przez siebie, nauczycieli akademickich czego najlepszym przykładem są działania podjęte na rzecz wyposażenia akademickich Herodów w broń dalekiego zasięgu do ścinania głów niewygodnym a bezbronnym – w ramach akademickich jasełek. (Jasełka akademickie z rektorem UW w roli Heroda http://www.nfa.pl/articles.php?id=42)

Józef Wieczorek