Pozwólcie wracać polskim naukowcom

Pozwólcie wracać polskim naukowcom

Niezależne Forum Akademickie przygotowało petycję do Sejmu i Rządu RP w sprawie dyskryminacji obywateli polskichprzy zatrudnianiu pracowników naukowych. Petycję podpisało już kilkudziesięciu polskich naukowców pracujących w różnych krajach: w USA, Kanadzie, Australii, Anglii, Holandii, Irlandii, Niemczech, Polsce, Szwecji. Okazuje się, że polskim obywatelom jest znacznie trudniej zatrudnić się na polskiej uczelni niż obywatelom innych krajów. Jeśli ktoś wyjechał z kraju i zrobił karierę naukową na zagranicznej uczelni raczej winien tam zostać do końca swoich sił twórczych, bo jego powrót do kraju jest niemile widziany. Przed ewentualnością powrotów – nawet najlepszych polskich naukowców z zagranicy – uczelnie zabezpieczają przepisy prawne obowiązujące w Polsce. Ktoś kto jest Polakiem nie ma wiele szans na zatrudnienie na stanowisku profesora jeśli nie ma habilitacji, mimo że w przypadku cudzoziemca jest to możliwe. Zdarzają się przypadki zrzekania się obywatelstwa polskiego, aby otrzymać stanowisko profesora na polskiej uczelni. Jest to istotny powód, że polscy naukowcy nie mają zamiaru wracać do kraju przed emeryturą. Najwyższy czas aby politycy zajęli się polityką naukową i zmienili prawo ‚akademickie’ tak aby było bardziej przyjazne dla Polaków pragnących pracować dla dobra kraju.

Józef Wieczorek – Prezes fundacji Niezależne Forum Akademickie, www.nfa.pl

Rzeczpospolita, 23.01.2008

Petycja Niezależnego Forum Akademickiego do Sejmu i Rządu RP w sprawie dyskryminacji obywateli polskich przy rekrutacji pracowników naukowych

„Premier z naukowcami”

„Premier z naukowcami”

 

nadzieją należy oczekiwać „zreformowania szkolnictwa wyższego i nauki oraz zwiększenia na nie nakładów finansowych”, co zapowiedział w niedzielę premier Jarosław Kaczyński („Premier z naukowcami”, „Rz” 270, 20.11.2006 r.). Niezależne Forum Akademickie http://www.nfa.pl, grupujące naukowców pracujących zarówno w Polsce, jak i poza granicami kraju, przygotowało postulaty reform dotyczących dróg kariery akademickiej i finansowania nauki zgodnych z Europejską kartą naukowca i kodeksem postępowania przy zatrudnieniu pracowników naukowych.

NFA postuluje m.in. stworzenie uproszczonej i przejrzystej drogi kariery naukowej w Polsce zbieżnej ze standardami anglosaskimi, w tym zlikwidowanie stopnia doktora habilitowanego i tytułu profesora „belwederskiego”, wprowadzenie powszechnych i otwartych konkursów na stanowiska uczelniane ogłaszanych (pod rygorem nieważności) w specjalnym serwisie internetowym, obowiązku pełnego ujawnienia dorobku naukowego, rozdziału większości funduszy przeznaczonych na badania przez otwarte konkursy projektów badawczych (grantów) z udziałem recenzentów zagranicznych, w pełni jawnych i opartych na konkurencji zasad finansowania badań.

Przeprowadzenie postulowanych zmian stanowiłoby krok we właściwym kierunku dla zatrzymania, a przynajmniej spowolnienia, drenażu mózgów – wyjazdu z kraju na stałe najlepszych polskich studentów i naukowców.

Pod postulatami NFA podpisało się już ponad 100 naukowców i studentów z kraju i zagranicy, w tym kilka polskich organizacji akademickich za granicami ( University of Oxford Polish Society, Durham University Polish Society, Polish Professionals in London, Warwick University Polish Society, London School of Economics Polish Society).

Józef Wieczorek, prezes Fundacji Niezależne Forum Akademickie

Rzeczpospolita,  29.11.2006

Królowie nauki

Królowie nauki  

Autor artykułu „Królowie nauki” (nr 14) pisze, że w USA średni czas pracy naukowca wynosi 57 godzin tygodniowo. Kiedy byłem zatrudniony w placówce PAN, pracę naukową prowadziłem głównie w konspiracji, w czasie weekendów i urlopów. Na co dzień pracownicy zobowiązani byli do działalności paranaukowej, stanowiącej podkładkę do rozliczeń z KBN, a osobnik, u którego wykryto zainteresowania naukowe, był dyskwalifikowany.
W polskich placówkach badawczych czy na uczelniach zatrudnienie Einsteina nie tylko byłoby bezcelowe, ale i niemożliwe. Etaty zajmowane są w drodze tzw. otwartych konkursów, które winny być jednak określane „przewodami do obsadzenia stanowiska przez wyselekcjonowanego kolegę czy członka rodziny zatrudnionej już w takiej jednostce”. Tak się odbywa rekrutacja na uczonych nauki polskiej, w Polsce zatem uczeni żyją na próżno, bo nie są użyteczni.

JÓZEF WIECZOREK
Kraków

(Tekst opublikowany w numerze 25 WPROST (2002)

Pełny tekst przesłany do WPROST (2002)

W USA średni czas pracy naukowca wynosi 57 godzin tygodniowo. Ile u nas, nie wiemy, ale w wielu placówkach finansowanych z kieszeni podatnika przez KBN pracownik pracuje naukowo zapewne nie więcej 5-7 godzin tygodniowo, ale i to może być zawyżona ocena. Kiedy okresowo byłem zatrudniony w placówce PAN, której utworzenie określano mianem ‚strzału w dziesiątkę’ pracę naukową prowadziłem głównie w konspiracji (były to lata 90-te ubiegłego wieku), w czasie weekendów i urlopów. Na co dzień pracownicy zobowiązani byli do działalności paranaukowej (bez żadnej, lub prawie żadnej wartości) stanowiącej podkładkę do rozliczeń z KBN, a osobnik u którego wykryto zainteresowania naukowe był dyskwalifikowany. Nie wiem czy informacja ‚pseudonaukowe instytucje mają się dobrze, pożerając połowę mizernego budżetu przeznaczonego na naukę’ dotyczy tego instytutu, bo zapewne jest ich więcej w Polsce. W polskich placówkach badawczych czy uczelniach zatrudnienie Einsteina nie tylko byłoby bezcelowe, ale i niemożliwe. W takich placówkach etaty zajmowane są na drodze otwartych konkursów ( tak się to nazywa), które zwykle winny być jednak uczciwie określane ‚przewodami do obsadzenia stanowiska przez wyselekcjonowanego kolegę czy często członka rodziny zatrudnionej już w takiej jednostce ‚naukowej’. Oceny merytoryczne czy parametryczne nie mają tu znaczenia. Na etapie ‚konkursów’ tego się nie bierze pod uwagę! Tak się odbywa rekrutacja na uczonych nauki polskiej, więc w Polsce uczeni żyją na próżno, bo nie są użyteczni.

List do Przewodniczącego KRASP- O kłopotach w awansowaniu młodych naukowców

List do Przewodniczącego KRASP –

O kłopotach w awansowaniu młodych naukowców 

Przewodniczący KRASP 
Prof. dr hab. inż. Tadeusz Luty 
Rektor Politechniki Wrocławskiej 
ul. Wybrzeże Wyspiańskiego 27 
50-370 Wrocław
 

W odpowiedzi na apel KRASP o ‚ogólnopolską debatę o kłopotach w awansowaniu młodych naukowców’ patrz http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3012846.html na portalu NIEZALEŻNE FORUM AKADEMICKIE został otwarty GORĄCY TEMAT Debata o kłopotach w awansowaniu młodych naukowców http://www.nfa.pl/news.php?id=150 którego podsumowanie zostało przedstawione w tekście pod tytułem ‚O kłopotach w awansowaniu młodych naukowców’ http://www.nfa.pl/articles.php?id=203 (także w załączniku). Autor podsumowania pisze pod pseudonimem z obawy o możliwość kłopotów przy awansowaniu.

Jest to niestety standard w systemie nauki i edukacji w Polsce, że osoby boją się wypowiadać swoim, pełnym głosem z uzasadnionej obawy przed konsekwencjami. Działania operacyjne jakie podejmowane są przeciwko mówiącym otwarcie odnoszą swój skutek. 

Zacytuję Romana Ingardena: ‚Swoboda dyskusji? -Ależ oczywiscie, tak. To niezbędny warunek wszelkiego postępu w nauce i czynnik równie istotny dla wszelakiego rozwoju kulturalnego i społecznego ‚. Niestety ten warunek postępu w nauce nie jest spełniony ! 

Ks. J. Tischner pisał :‚Dialog oznacza, że ludzie wyszli z kryjówek, zbliżyli się do siebie, rozpoczęli wymianę zdań. Początek dialogu- wyjście z kryjówki – jest już dużym wydarzeniem. Trzeba się wychylić , przekroczyć próg, wyciągnąć rękę, znaleźć wspólne miejsce do rozmowy.’ Ale to juz historia. Żeby przetrwac ludzie znowu schowali się do kryjówek, szczególnie ludzie ze środowiska akademickiego o ile nie zostali wcześniej z niego wykluczeni za wychylanie się. Dialog natomiast myli się z monologiem. 

Przypomnę, że NFA (www.nfa.pl) to wolny głos środowiska akademickiego adresowany zarówno do studentów, doktorantów, naukowców, nauczycieli akademickich, jak i decydentów otwartych na głębokie reformy nauki i edukacji w Polsce. Może warto z tym głosem nawiązać dialog ? Jest słyszalny na wszystkich już kontynentach i w wielu środowiskach akademickich – nie tylko w Polsce. 

Z poważaniem 
Prezes fundacji NIEZALEŻNE FORUM AKADEMICKIE 
Józef Wieczorek 

—– Original Message —– 
From: J.Wieczorek 
To: KRASP – Biuro ; KRASP – Prof. Tadeusz Luty 
Cc: Minister Edukacji i Nauki ; RGSW ; SRiZUN ; KRUN 
Sent: Monday, March 13, 2006 3:37 PM 
Subject: O kłopotach w awansowaniu młodych naukowców 

http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=204

Nie będzie cudu powrotu polskich naukowców do kraju

Józef Wieczorek

Nie będzie cudu powrotu polskich naukowców do kraju

(tekst napisany aby ‚ugryżć żubra w dupę’ jak to określa poetycko Jarosław Marek Rymkiewicz, chociaż  w tym przypadku chodzi raczej o ugryzienie w dupę słonia)

Oczywiście nie należy się spodziewać cudu powrotu polskich naukowców do kraju

(Naukowcy nie wrócą „Rz”, 23.11. 2007

http://new-arch.rp.pl/artykul/735843_
Naukowcy_nie_wroca.html 

o ile system nauki w Polsce pozostanie niezmieniony.

Swój błogostan środowisko akademickie uważa za wartość nadrzędną i samo nie zrobi nic aby naukowcy wracali, a zrobi wiele aby nie wracali.

Autorzy mają rację wykazując, że nasz system jest nieprzyjazny dla potencjalnych noblistów, a przyjazny dla pozorantów naukowych, a nasze standardy bliższe są Mińska, niż Oxfordu. Środowisko akademickie, nie tylko PAN, ale i uczelniane, jest solidarne tylko wtedy, gdy chodzi o zachowanie systemowego status quo .

Odważnie jedynie walczy o zwiększenie nakładów księgowanych po stronie wydatków na naukę i o zachowanie obecnego systemu podatków – wskaźnika 50% kosztów uzyskania przychodu, przy zachowaniu niejawności przychodu naukowego.

Do walki o ujawnianie ‚przychodu naukowego’ finansowanego z kieszeni moherowego podatnika nie ma odważnych. Środowisko chowa głowę w piasek i nie widzi problemu, a tak na prawdę nie ma w tym interesu.

Świetnie się czuje w swoich autonomicznych ‚podręcznych strusiówkach’ i jednocześnie na wielu posadach akademickich, autonomicznie obsadzanych w ramach fikcyjnych konkursów.

Czy politycy odważą się ograniczyć tak opacznie rozumianą autonomię i zdołają zburzyć błogostan akademicki ? Finansowanie błogostanu nie spowoduje cudu gospodarczego, a jedynie zwiększy marnotrawstwo środków, które należałoby przeznaczyć na finansowanie nauki, tak potrzebnej dla rozwoju kraju.

Józef Wieczorek, prezes fundacji Niezależne Forum Akademickie

Rzeczpospolita, 30, listoapda 2007 „Naukowcy nie wrócą ”

========================================================================

Stanisław Karpiński,Adam Zabrzeski

Naukowcy nie wrócą

Rzeczpospolita”, 23 listopada 2007

http://new-arch.rp.pl/artykul/735843
Naukowcy_nie_wroca.html

(fragmenty)

Nie wrócą z Irlandii, USA, Kanady. Ani ze Skandynawii. Wcale nie ze względu na finanse. Ale dlatego, że instytucje takie jak PAN nie pozwolą, aby ktoś zakłócił ich błogostan – piszą publicyści….nie wrócą.

W każdym razie nie do Polskiej Akademii Nauk (PAN). Nie dlatego, że nie chcą, po prostu nie mają równych szans!

Ta szacowna instytucja zadbała zawczasu, by żaden intruz nie zakłócił błogostanu wieloletnich dyrektorów, nienaruszalnych profesorów, zamrożonych docentów. W najprostszy sposób – zabezpieczając się statutem i zachowując polityczną poprawność, by żaden rząd się nią za bardzo nie interesował.

…profesor z Oksfordu, Sorbony czy ze Sztokholmu jest dla PAN wart tyle co polski magister albo mniej. To, że taki profesor publikuje w naukowych czasopismach z najwyższej półki, że jest znany i uznany na świecie, że jest nominowany do Nagrody Nobla czy jest już laureatem tej nagrody, wcale nie znaczy, że jest godzien zatrudnienia w Polskiej Akademii Nauk.

Wszystko dlatego, że polskie prawo i PAN nie uznają tak ad hoc zachodnich stopni i tytułów naukowych.

..bez polskiej habilitacji nie ma szans na to, aby np. zostać dyrektorem w PAN lub „pełnowartościowym” profesorem uznanym w polskim środowisku naukowym.

Według nowej ustawy od kilku lat produkujemy kilkaset „wybitnych” prac naukowych rocznie, więc niewątpliwie kolejka do Nagrody Nobla na najbliższych sto lat zostanie zablokowana przez samych polskich „wybitnych” doktorów habilitowanych. Czapki z głów, zachodnie wykształciuchy!

Dla kontrastu załóżmy inny wariant. Gdyby profesor z Mińska, Moskwy, Hawany, Kijowa czy z Bukaresztu chciał zostać dyrektorem w PAN-owskim instytucie, czyby mógł? Gdyby mu się zachciało, to oczywiście, mógłby, bo stopień doktora habilitowanego z tamtych krajów nadal uznajemy, bez potrzeby nostryfikacji,..

,, z zasady do „konkursu” w PAN zgłasza się tylko jeden, jedynie słuszny i godny kandydat.

Wbrew umowom międzynarodowym i logice, ale zgodnie z prawem III RP i z prawem zachowania stołków. I jako taki bastion kostnieje i skostnieje do końca z wielką szkodą dla polskiej nauki i dla nas.

A polska „habilitacja” będzie tą „wybitną substancją”, która to skostnienie zamieni w skamielinę polskiej nauki. Na szczęście w Europie, w obu Amerykach, w Chinach, Indiach, Japonii i wielu innych krajach są rządy, które doskonale wiedzą, że nauka jest jednym z głównych motorów postępu i rozwoju państwa, i przyjmują profesorów z Zachodu bez nostryfikacji, dając im milionowe projekty badawcze. Ale czy nasi politycy o tym wiedzą?

==============================================================

Jacek Koronacki

Rzeczpospolita 28 listopada 2007

Naukowcom nie jest aż tak źle

(wybrane fragmenty)

Nie potrzeba szczególnej bystrości, by zauważyć niedomagania polskiej nauki. Potrzeba zaś dobrej i mądrej rady pisze naukowiec.

Wygląda na to, że autorzy ze tknęli się w jakimś instytucie PAN z patologicznym zachowaniem jego zespołu naukowego, ale od tego do poczynionych uogólnień nie ma żadnej dającej się logicznie uzasadnić dro gi.

Co więcej, krytyka istniejące go stanu rzeczy roi się od błę dów. Nie jest prawdą, że stopień doktora habilitowanego, jest ustawowo zdefiniowany jako praca wybitna”.

W rzeczywistści ‑ i zgoła rozsądnie – dorobek kandydata do tego stopnia naukowego oraz sama rozprawa habilitacyjna mają stanowić „znaczny wkład autora w roz wój określonej dyscypliny na ukowej”.

„…nowa ustawa o stopniach i ty tule naukowym z roku 2003 została między innymi przyjęta po to, by ułatwić polskim naukow com pracującym zagranicą uzy skanie wszelkich polskich stop ni naukowych i tytulu naukowe go. ”

=============================================================

Naukowcom nie jest aż tak dobrze

Naukowcom nie jest aż tak dobrze jak pisze prof. Jacek Koronacki ( Naukowcom nie jest aż tak źle – ‚Rz’ 28.11.2007). a bardzo dobrze, że ‚Rz’ opublikowała tekst ‚Naukowcy nie wrócą ‚ (25.11.2007) bo dobrze jest gdy teksty poważne ukazują się w poważnej gazecie.

A że trochę tam było w nim kpiny, co się panu JK nie podoba, to tylko zaleta dobrej publicystyki.

No cóż, pan profesor reaguje tak na ten tekst, jak zwykle nożyczki reagują na uderzenie pięścią w stół.

Pan profesor zarzuca, że autorzy dokonują uogólnień z patologii być może występującej w jakimś jednym instytucie PAN, a następnie sam dokonuje uogólnień z innych być może postaw wobec naukowców w jego instytucie PAN. I tak wygląda polemika prof. J.Koronackiego.

Nie czuje się winnym za kształt obecnego ustawodawstwa ‚akademickiego’, ale nie podaje co zrobił aby było inne, gdy wielu profesorów z wielką odwaga i determinacją walczyło o zachowawczy, profesorski kształt tych ustaw, odrzucając oddolne inicjatywy obywatelskie aby wprowadzić do systemu zalecenia Europejskiej Karty Naukowca, aby system nauki był jednak bardziej przyjazny niż jest do tej pory – naukowcom i uprawianiu nauki.

To, że obecny system sprzyja pozoranctwu naukowemu, marnotrawstwu grosza publicznego, że oparty jest na ‚chowie wsobnym’, na rekrutacji pracowników w ramach fikcyjnych konkursów – to jest to wiedza tzw. powszechna.

Szkoda, ze pan profesor tak się okopał w swojej twierdzy i nie wyjrzy na zewnątrz aby się przekonać co się naprawdę dzieje. Zapraszam na portal Niezależne Forum Akademickie www.nfa.pl od kilku lat starający się pokazywać co w akademickiej trawie piszczy.

Józef Wieczorek

———————————————————————————————————————-

 Naukowcom nie jest aż tak źle – ‚Rz’ 4.12.2007

 Stanisław Karpiński

(fragment)

Pre zes PAN, zatrudniając kogo takiego, zlamalby art. 51 pkt 3 ustawy o PAN. „… Kan dydat lub kandydaci na

dy rektora wylaniani są (…) sposród osób posiadających tytu naukowy lub sto pień naukowy doktora ha

bilitowanego…”. Czyli profe sor „belwederski” bez habi litacji nie moe zostać dyrektorem w mys1 art. 51 pkt 3

ustawy. Wiem, ze trudno jest w to uwierzyć, ale PAN jest naga! Fakty są takie, ze mimo otrzy mania

rekomendacji od prze wodniczącego komisji rekru tacyjnej w „konkursie” na sta nowisko dyrektora

Instytutu Genetyki RoSlin PAN w Po znaniu prezes PAN z powo dów formalnych (braku nostryfikacji

szwedzkiego dok toratu i braku polskiej habili tacji) sądze , ze odrzuci moje podanie. Sądze dlatego, ze do tej

pory nie dostalem ofi cjalnego zawiadomienia o wyniku konkursu, w którym formalnie wystpowalem ja ko

kandydat. Dlatego jesli  komus sie zarzuca brak znajo mosci ustaw i stwierdzanie nieprawdy, to samemu trzeba

znać ustawy, zwlaszcza gdy sie jest dyrektorem instytutu. Moja nostryfikacja dokto ratu i otwarcie przewodu

profesorskiego trwają juz prawie pól roku i propono wano mi otwarcie przewodu habilitacyjnego na podsta wie

mojej szwedzkiej habili tacji (docentury)….

2007-12-01 

http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=447

2007-12-01

O fanaberii naukowców – inaczej

O fanaberii naukowców – inaczej

Chyba nie jest do końca zasadny tekst ‚Nauka jako fanaberia’ prof. Edmunda Wnuka-Lipińskiego. (Tygodnik Powszechny Nr 25, 18 czerwca,2006)osobiście zaangażowanego w działania Komitetu na Rzecz Rozwoju Nauk w Polsce, które niestety sprowadzone zostały głównie do działań na rzecz utrzymania podatkowego status quo w nauce. Oczywiście profesor ma rację, że rząd do tej pory nic konkretnie nie zaproponował dla środowiska akademickiego mimo niekorzystnych dla niego zmian podatkowych. To był błąd rządu. Nauka w Polsce wymaga reform, i to głębokich. Taką politykę rządu obiecywał premier Marcinkiewicz na spotkaniu ze środowiskiem akademickim w Krakowie w dniu 27 stycznia 2006 r. deklarując ‚Konieczne są radykalne zmiany w szkolnictwie wyższym, bo inaczej nakłady na oświatę i naukę będą nadal marnotrawione’.
Niestety jasnych dla środowiska naukowego posunięć w tym kierunku nie ma do dnia dzisiejszego. Propozycja obniżenia kosztów uzyskania przychodu jest posunięciem zasadnym, ale bez innych, jednoczesnych reform nie doprowadzi do zmian pozytywnych, o ile w ogóle zostanie przeprowadzona ze względu na zrozumiały w pewnym sensie opór środowiska. Oczywiście prof. Gilowska ma rację, że obecny stan rzeczy to patologia i nie wiem dlaczego prof. E. Wnuk-Lipiński tego nie widzi. Chyba nie chce tego zobaczyć i poinformować o tym społeczeństwo, bo przecież jest mu znana patologia np. projektów badawczych rozdzielanych nazbyt często według kryteriów towarzysko-genetycznych, a nie merytorycznych, których wyniki w głównej mierze ( ok. 80% projektów) nie są jawne dla zainteresowanego podatnika. Nie bardzo zatem wiadomo co jest tak naprawdę księgowane po stronie wydatków na naukę, choć czasami jest wiadomo i dlatego słusznie się mówi o patologii. Jak przychodu nie ma, lub nie jest jawny, to koszt uzyskania takiego ‚przychodu ‚ winien być chyba zerowy, a nie 50%.
Niestety naukowcy uważają, że wszyscy winni być równi, ale oni winni być równiejsi. Nie wiadomo dlaczego uznają się za jakąś wyższą kastę, którą należy traktować inaczej niż pozostałych obywateli, bo inaczej Polskę czeka apokalipsa. To przejaw arogancji i megalomanii, która bynajmniej nie przystoi naukowcom. Najwyższy czas aby obywatele zatrudnieni na etatach akademickich zeszli na ziemie i uznali w końcu, że winni się ze swojej pracy rozliczać, tak jak i pozostała część obywateli.
Środowisko naukowe jednostronnie odniosło się do propozycji rządowych, a samo nic nie zaproponowało poza groźbami strajków, zawieszenia rekrutacji czy porównaniami do działań okupantów z czasów wojny światowej. Nie bez przyczyny ta lepperyzacja nauki zyskała wsparcie szefa Samoobrony.

Nauka w Polsce potrzebuje zwiększonych, i to znacznie, nakładów na swe istnienie, ale inwestowanie w status quo nauki polskiej to jest w dużej mierze marnotrawstwo. To środowisko naukowe winno zaproponować radykalne, systemowe zmiany w nauce i edukacji i o ich realizację walczyć. Walczenie tylko o własną kieszeń i utożsamianie jej z dobrem nauki, z dobrem Polski, jest chyba nieprzyzwoite. Nie jest tajemnicą, że w Polsce dobrze się rozwija pozoranctwo naukowe, jak i edukacyjne, ale tylko nieliczni usiłują z tym walczyć narażając się na ostracyzm środowiska. U nas nie widać żadnego pozytywnego powiązania między nakładami na naukę i rezultatami, więc argumenty typu – dajcie więcej pieniędzy, to rezultaty same przyjdą – nie są zasadne.

Pod petycjami o zwiększenie wynagrodzeń podpisują się tysiące naukowców, pod petycjami o zmniejszenie marnotrawstwa środków finansowych i innych patologii akademickich podpisują się co najwyżej jednostki. Odnosi się wrażenie, że środowisko dobrze się czuje w obecnym patologicznym systemie i tak naprawdę wcale go nie chce zmieniać. Gdyby tylko dostało jako takie podwyżki będzie trwało w tym status quo stanowiącym skansen PRLu odbiegający od standardów europejskich. Nie bez przyczyny np. zalecenia Europejskiej Karty Naukowca zostały zignorowane w nowej ustawie o szkolnictwie wyższym. Są one zbyt niewygodne, bo i trzeba by ujawniać dorobek naukowy, i organizować rzeczywiste konkursy na obsadzanie etatów akademickich w miejsce obecnych fikcyjnych, stworzyć przyjazne warunki dla mobilności naukowców, aby obecnie wzorcowe kariery -od studenta do rektora na tej samej uczelni – nie były możliwe. Niestety środowisko tak solidarnie protestujące przeciwko propozycji Gilowskiej nie wykazuje większego zainteresowania reformami autentycznymi, który by stwarzały przyjazne warunki dla studiowania i pozostawania młodych ludzi w Polsce , a nie do uzasadnionej ucieczki za granicę.

Zamiast strajków i innych szantaży potrzebna jest społeczna debata nad gruntowną reformą systemu nauki i edukacji oraz zmianami finansowania i skuteczniejszą kontrolą wydatków księgowanych po stronie wydatków na naukę. Potrzeba ograniczenia systemowego patologii osłabiających potencjał intelektualny i moralny polskiego społeczeństwa.

Józef Wieczorek