Józef Wieczorek
Nie będzie cudu powrotu polskich naukowców do kraju
(tekst napisany aby ‚ugryżć żubra w dupę’ jak to określa poetycko Jarosław Marek Rymkiewicz, chociaż w tym przypadku chodzi raczej o ugryzienie w dupę słonia)
Oczywiście nie należy się spodziewać cudu powrotu polskich naukowców do kraju
(Naukowcy nie wrócą „Rz”, 23.11. 2007
http://new-arch.rp.pl/artykul/735843_
Naukowcy_nie_wroca.html
o ile system nauki w Polsce pozostanie niezmieniony.
Swój błogostan środowisko akademickie uważa za wartość nadrzędną i samo nie zrobi nic aby naukowcy wracali, a zrobi wiele aby nie wracali.
Autorzy mają rację wykazując, że nasz system jest nieprzyjazny dla potencjalnych noblistów, a przyjazny dla pozorantów naukowych, a nasze standardy bliższe są Mińska, niż Oxfordu. Środowisko akademickie, nie tylko PAN, ale i uczelniane, jest solidarne tylko wtedy, gdy chodzi o zachowanie systemowego status quo .
Odważnie jedynie walczy o zwiększenie nakładów księgowanych po stronie wydatków na naukę i o zachowanie obecnego systemu podatków – wskaźnika 50% kosztów uzyskania przychodu, przy zachowaniu niejawności przychodu naukowego.
Do walki o ujawnianie ‚przychodu naukowego’ finansowanego z kieszeni moherowego podatnika nie ma odważnych. Środowisko chowa głowę w piasek i nie widzi problemu, a tak na prawdę nie ma w tym interesu.
Świetnie się czuje w swoich autonomicznych ‚podręcznych strusiówkach’ i jednocześnie na wielu posadach akademickich, autonomicznie obsadzanych w ramach fikcyjnych konkursów.
Czy politycy odważą się ograniczyć tak opacznie rozumianą autonomię i zdołają zburzyć błogostan akademicki ? Finansowanie błogostanu nie spowoduje cudu gospodarczego, a jedynie zwiększy marnotrawstwo środków, które należałoby przeznaczyć na finansowanie nauki, tak potrzebnej dla rozwoju kraju.
Józef Wieczorek, prezes fundacji Niezależne Forum Akademickie
Rzeczpospolita, 30, listoapda 2007 „Naukowcy nie wrócą ”
========================================================================
Stanisław Karpiński,Adam Zabrzeski
Naukowcy nie wrócą
„Rzeczpospolita”, 23 listopada 2007
http://new-arch.rp.pl/artykul/735843
Naukowcy_nie_wroca.html
(fragmenty)
Nie wrócą z Irlandii, USA, Kanady. Ani ze Skandynawii. Wcale nie ze względu na finanse. Ale dlatego, że instytucje takie jak PAN nie pozwolą, aby ktoś zakłócił ich błogostan – piszą publicyści….nie wrócą.
W każdym razie nie do Polskiej Akademii Nauk (PAN). Nie dlatego, że nie chcą, po prostu nie mają równych szans!
Ta szacowna instytucja zadbała zawczasu, by żaden intruz nie zakłócił błogostanu wieloletnich dyrektorów, nienaruszalnych profesorów, zamrożonych docentów. W najprostszy sposób – zabezpieczając się statutem i zachowując polityczną poprawność, by żaden rząd się nią za bardzo nie interesował.
…profesor z Oksfordu, Sorbony czy ze Sztokholmu jest dla PAN wart tyle co polski magister albo mniej. To, że taki profesor publikuje w naukowych czasopismach z najwyższej półki, że jest znany i uznany na świecie, że jest nominowany do Nagrody Nobla czy jest już laureatem tej nagrody, wcale nie znaczy, że jest godzien zatrudnienia w Polskiej Akademii Nauk.
Wszystko dlatego, że polskie prawo i PAN nie uznają tak ad hoc zachodnich stopni i tytułów naukowych.
..bez polskiej habilitacji nie ma szans na to, aby np. zostać dyrektorem w PAN lub „pełnowartościowym” profesorem uznanym w polskim środowisku naukowym.
Według nowej ustawy od kilku lat produkujemy kilkaset „wybitnych” prac naukowych rocznie, więc niewątpliwie kolejka do Nagrody Nobla na najbliższych sto lat zostanie zablokowana przez samych polskich „wybitnych” doktorów habilitowanych. Czapki z głów, zachodnie wykształciuchy!
Dla kontrastu załóżmy inny wariant. Gdyby profesor z Mińska, Moskwy, Hawany, Kijowa czy z Bukaresztu chciał zostać dyrektorem w PAN-owskim instytucie, czyby mógł? Gdyby mu się zachciało, to oczywiście, mógłby, bo stopień doktora habilitowanego z tamtych krajów nadal uznajemy, bez potrzeby nostryfikacji,..
,, z zasady do „konkursu” w PAN zgłasza się tylko jeden, jedynie słuszny i godny kandydat.
Wbrew umowom międzynarodowym i logice, ale zgodnie z prawem III RP i z prawem zachowania stołków. I jako taki bastion kostnieje i skostnieje do końca z wielką szkodą dla polskiej nauki i dla nas.
A polska „habilitacja” będzie tą „wybitną substancją”, która to skostnienie zamieni w skamielinę polskiej nauki. Na szczęście w Europie, w obu Amerykach, w Chinach, Indiach, Japonii i wielu innych krajach są rządy, które doskonale wiedzą, że nauka jest jednym z głównych motorów postępu i rozwoju państwa, i przyjmują profesorów z Zachodu bez nostryfikacji, dając im milionowe projekty badawcze. Ale czy nasi politycy o tym wiedzą?
==============================================================
Jacek Koronacki
Rzeczpospolita 28 listopada 2007
Naukowcom nie jest aż tak źle
(wybrane fragmenty)
Nie potrzeba szczególnej bystrości, by zauważyć niedomagania polskiej nauki. Potrzeba zaś dobrej i mądrej rady pisze naukowiec.
Wygląda na to, że autorzy ze tknęli się w jakimś instytucie PAN z patologicznym zachowaniem jego zespołu naukowego, ale od tego do poczynionych uogólnień nie ma żadnej dającej się logicznie uzasadnić dro gi.
Co więcej, krytyka istniejące go stanu rzeczy roi się od błę dów. Nie jest prawdą, że stopień doktora habilitowanego, jest ustawowo zdefiniowany jako praca wybitna”.
W rzeczywistści ‑ i zgoła rozsądnie – dorobek kandydata do tego stopnia naukowego oraz sama rozprawa habilitacyjna mają stanowić „znaczny wkład autora w roz wój określonej dyscypliny na ukowej”.
„…nowa ustawa o stopniach i ty tule naukowym z roku 2003 została między innymi przyjęta po to, by ułatwić polskim naukow com pracującym zagranicą uzy skanie wszelkich polskich stop ni naukowych i tytulu naukowe go. ”
=============================================================
Naukowcom nie jest aż tak dobrze
Naukowcom nie jest aż tak dobrze jak pisze prof. Jacek Koronacki ( Naukowcom nie jest aż tak źle – ‚Rz’ 28.11.2007). a bardzo dobrze, że ‚Rz’ opublikowała tekst ‚Naukowcy nie wrócą ‚ (25.11.2007) bo dobrze jest gdy teksty poważne ukazują się w poważnej gazecie.
A że trochę tam było w nim kpiny, co się panu JK nie podoba, to tylko zaleta dobrej publicystyki.
No cóż, pan profesor reaguje tak na ten tekst, jak zwykle nożyczki reagują na uderzenie pięścią w stół.
Pan profesor zarzuca, że autorzy dokonują uogólnień z patologii być może występującej w jakimś jednym instytucie PAN, a następnie sam dokonuje uogólnień z innych być może postaw wobec naukowców w jego instytucie PAN. I tak wygląda polemika prof. J.Koronackiego.
Nie czuje się winnym za kształt obecnego ustawodawstwa ‚akademickiego’, ale nie podaje co zrobił aby było inne, gdy wielu profesorów z wielką odwaga i determinacją walczyło o zachowawczy, profesorski kształt tych ustaw, odrzucając oddolne inicjatywy obywatelskie aby wprowadzić do systemu zalecenia Europejskiej Karty Naukowca, aby system nauki był jednak bardziej przyjazny niż jest do tej pory – naukowcom i uprawianiu nauki.
To, że obecny system sprzyja pozoranctwu naukowemu, marnotrawstwu grosza publicznego, że oparty jest na ‚chowie wsobnym’, na rekrutacji pracowników w ramach fikcyjnych konkursów – to jest to wiedza tzw. powszechna.
Szkoda, ze pan profesor tak się okopał w swojej twierdzy i nie wyjrzy na zewnątrz aby się przekonać co się naprawdę dzieje. Zapraszam na portal Niezależne Forum Akademickie www.nfa.pl od kilku lat starający się pokazywać co w akademickiej trawie piszczy.
Józef Wieczorek
———————————————————————————————————————-
Naukowcom nie jest aż tak źle – ‚Rz’ 4.12.2007
Stanisław Karpiński
(fragment)
Pre zes PAN, zatrudniając kogo takiego, zlamalby art. 51 pkt 3 ustawy o PAN. „… Kan dydat lub kandydaci na
dy rektora wylaniani są (…) sposród osób posiadających tytu naukowy lub sto pień naukowy doktora ha
bilitowanego…”. Czyli profe sor „belwederski” bez habi litacji nie moe zostać dyrektorem w mys1 art. 51 pkt 3
ustawy. Wiem, ze trudno jest w to uwierzyć, ale PAN jest naga! Fakty są takie, ze mimo otrzy mania
rekomendacji od prze wodniczącego komisji rekru tacyjnej w „konkursie” na sta nowisko dyrektora
Instytutu Genetyki RoSlin PAN w Po znaniu prezes PAN z powo dów formalnych (braku nostryfikacji
szwedzkiego dok toratu i braku polskiej habili tacji) sądze , ze odrzuci moje podanie. Sądze dlatego, ze do tej
pory nie dostalem ofi cjalnego zawiadomienia o wyniku konkursu, w którym formalnie wystpowalem ja ko
kandydat. Dlatego jesli komus sie zarzuca brak znajo mosci ustaw i stwierdzanie nieprawdy, to samemu trzeba
znać ustawy, zwlaszcza gdy sie jest dyrektorem instytutu. Moja nostryfikacja dokto ratu i otwarcie przewodu
profesorskiego trwają juz prawie pól roku i propono wano mi otwarcie przewodu habilitacyjnego na podsta wie
mojej szwedzkiej habili tacji (docentury)….
2007-12-01
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?id=447
2007-12-01
Filed under: Polemiki | Tagged: naukowcy, powroty | Leave a comment »