FIZJOLOGIA SMAKU A NAUKA POLSKA

 FIZJOLOGIA SMAKU A NAUKA POLSKA 

U nas pokutuje mniemanie, że jak ktoś jest naprawdę  dobry to pracę ma.  A jak ktoś napisze dobrą pracę to mu nikt nie podskoczy. Moje doświadczenia są odmienne. 

Przypomina mi się przypadek mojego kolegi, który napisał i obronił prace doktorską pod kierunkiem dyrektora instytutu  i został zatrudniony w uważanej za znakomitą uczelni ( UJ). Rada Naukowa  instytutu  rozważała nawet wystąpienie o nagrodę ministra dla nowo upieczonego doktora.

Ale niedługo potem wartość  pracy doktorskiej kolegi spadła. Z jakiego powodu?  Otóż doktor uczestniczył w miesięcznym kursie terenowym dla studentów,  na którym pieczę  nad wyżywieniem kadry i studentów sprawowała żona dyrektora instytutu . Żona – szefowa kuchni lubiła zupy dobrze przyprawione. Niektórzy to lubili, ale kolega miał problemy gastryczne. Zupek nie lubił, a w rzeczy samej nie mógł strawić. Prosił o zupki o innym smaku. Nie mogło to nie dotrzeć do świadomości dyrektora – męża szefowej kuchni i promotora pracy doktorskiej kolegi.  Po roku zatrudnienia doktorowi nie przedłużono zatrudnienia, jego pracę promotor określał jako ‚filistyńską’.  Rada nie protestowała. Widać jak fizjologia smaku obniżyła wartość pracy doktorskiej mimo, że jej treść nie uległa zmianie. Merytoryczne kryteria mają znaczenie drugorzędne w ocenach prac naukowych, znacznie wyżej oceniana jest fizjologia smaku.

 Kochani moi, jeśli chcecie się utrzymać w strukturach nauki polskiej jedzcie proszę podawane wam ‚zupki’ ze smakiem.

 Napiszcie proszę o znanych wam ‚zupkach’  bo takie historyjki są znane chyba w każdym instytucie nauki polskiej. Może by się zebrało na raport  do decydentów na temat  ‚Jak fizjologia smaku wpływa na  stan kadrowy instytutów nauki polskiej’.