GRANTY

GRANTY

CYKL: FAŁSZYWY OBRAZ RZECZYWISTOŚCI 

 

Mój komentarz (J.W.) do rozdziału ‚NIEKONSEKWENCJA I GRANTY’ z artykułu ‚ Żaba czy konfitury ? Prof. dr hab. Kazimierza Stępnia opublikowanego w FORUM AKADEMICKIM nr. 9-10 r.2002

NIEKONSEKWENCJA I GRANTY

KBN może sobie natomiast policzyć za sukces wprowadzenie systemu ocen jakości wyników naukowych.

J.W. Czy można sukcesem nazywać wprowadzenie systemu nieujawniania wyników naukowych? Jak można oceniać coś, czego nie ma, lub czego się nie ujawnia, czego KBN nie posiada. Byłem informowany przez ministrów nauki, że KBN nie posiada danych o rezultatach projektów badawczych a tzw. Baza danych o projektach badawczych jasno informuje, że nader rzadko projekty kończyły się jakimikolwiek wynikami.

W nauce polskiej funkcjonowały wcześniej jedynie samooceny lub okolicznościowe laurki pisane przez życzliwych kolegów. Dzięki KBN powstała zupełnie nowa sytuacja.

J.W. To chyba nietrafna samoocena, czy też okolicznościowa laurka (na okoliczność likwidacji KBN). Przez wiele lat członkowie zespołów ‚grantowych’ sami siebie (lub swoich) oceniali najwyżej i twierdzili, że wygrywają konkursy, bo są najlepsi z najlepszych. Demokratycznie przegłosowywano zmiany faktów, za pomocą głosowania odrzucano projekty na podstawie absurdalnych zarzutów, a następnie po zmianach podobną tematykę realizowali sami swoi.

Wprowadzono kategoryzację jednostek naukowych i ranking projektów badawczych.

J.W. Wprowadzono kategoryzację opartą na braku danych i rankingi w dużej mierze według stopnia pokrewieństwa, czy koleżeństwa z członkami zespołów ‚grantowych’.

Niestety, tu dała znać o sobie niekonsekwencja związana ze zbyt ostrożnym przechodzeniem do systemu finansowania tylko badań dobrych i wartościowych.

J.W. Analiza danych wskazuje, że badania dobre i wartościowe to te, które nie kończą się wynikami dostępnymi dla podatnika finansującego badania i zainteresowanego wynikami badań. Tych KBN nie udostępnia w ramach budowania społeczeństwa informacyjnego.

W efekcie, w różnych strumieniach finansowania w różnym stopniu udało się wprowadzić tę zasadę. Bardzo niewielkie były preferencje dla najlepszych w najważniejszym strumieniu – dotacji statutowej. Zdawano sobie bowiem sprawę, że instytuty resortowe, przemianowane na jednostki badawczo-rozwojowe, będą miały największe kłopoty i że większość z nich przegra walkę w wolnej konkurencji o pieniądze, gdyż ich produktywność naukowa pozostawiała wiele do życzenia.

J.W. Żadnej wolnej konkurencji o pieniądze nie było. Kto miał tylko osobowość naukową, ale nie miał osobowości prawnej, nie miał szans formalnych na otrzymanie pieniędzy. Zesłaniec syberyjski mimo swego statusu zesłańca miał taką szansę, jeśli miał osobowość naukową i chciał prowadzić badania, ale nie obywatel III RP.

W przyszłości powinno się to zmienić, mówili ich obrońcy. Należy więc, przejściowo, utrzymać finansowanie z budżetu, zanim JBR nie odnajdą się w nowej sytuacji rynkowej, gdyż, jak wiadomo, łatwo zniszczyć dobry instytut naukowy, ale bardzo trudno odbudować go. To doprowadziło do zasady, że finansowanie w ramach dotacji statutowej otrzymywały wszystkie instytucje naukowe tylko za to, że istnieją.

J.W. No właśnie. Finansowano instytuty, a nie badania. Nie tylko JBR, ale także uczelnie i PAN uprawiały (-ją) pozorną działalność, tylko na podkładkę dla rozliczeń z KBN.

Do dziś dotację otrzymuje wiele instytucji prowadzących prace związane z całkowicie sprywatyzowanymi gałęziami przemysłu, który nie zmienił swego nastawienia do ich wyników, ignorując je całkowicie. Dlaczego budżet państwa finansuje nikomu niepotrzebne badania?

J.W. Pytanie winno brzmieć: Dlaczego podatnikowi zabiera się pieniądze, które następnie się marnotrawi, księgując je po stronie wydatków na naukę? Podatnik-entuzjasta może prowadzić badania naukowe, publikować je w czasopismach zagranicznych, ale na badania pieniędzy nie dostanie, musi natomiast utrzymywać działalność paranaukową,  czy wręcz antynaukową.


Jeszcze gorzej było z projektami zamawianymi i celowymi. Pod przykrywką badań ważnych w rozwoju danej dyscypliny, gałęzi gospodarki czy regionu wiele instytucji (zwłaszcza JBR) otrzymywało spore fundusze praktycznie bez żadnej konkurencji. Wyniki tych projektów często nie opuszczają szuflad, do których je złożono po zakończeniu.

J.W. To samo można powiedzieć o instytutach PAN. Służę przykładami.

Od czasu do czasu prasa nagłaśnia wyniki kontroli dokonanych przez NIK, która wytyka marnotrawstwo pieniędzy wyrzuconych na nic niewarte projekty badawcze. Prawie zawsze dotyczy to projektów celowych.

J.W. Jeśli tak jest, to wynika z niezbyt skrupulatnego, łagodnie mówiąc, kontrolowania wydatków księgowanych po stronie nauki. Nagłaśnianie niegospodarności na kwoty rzędu 2 mln budzi konsternacje, zważywszy na fakt, że bez problemu można wykazać niegospodarność rzędu dziesiątek, jeśli nie setek milionów złotych.

Dopiero od niedawna fundusze na te projekty zostały przekazane do dyspozycji zespołom, co natychmiast zaowocowało dramatycznym spadkiem poziomu ich finansowania, gdyż zespoły odmawiały finansowania badań bezwartościowych.

J.W. Niestety brak na to dowodów. Analiza baz niedanych KBN świadczy o dominującym udziale finansowania badań nieprzynoszących wyników, co obciąża zespoły KBN.

Niestety, zapowiedzi kierownictwa KBN wskazują na zamiar priorytetowego traktowania projektów celowych w 2003 r. Czy wywoła to nagły wysyp wartościowych pomysłów? Jestem tu pesymistą.

Stosunkowo najlepiej system konkurencji sprawdził się w wypadku projektów badawczych własnych, zwanych popularnie grantami. Tu, od początku, całe środowisko naukowe brało udział w wyborze najlepszych projektów poprzez proces ich recenzowania i rotacyjny udział w pracach sekcji układających rankingi, z których do finansowania kwalifikowano tylko te z czoła listy.

J.W. W wypadku projektów badawczych własnych, zwanych popularnie grantami stosunkowo najlepiej sprawdził się system korupcyjno-nepotyczny, zagwarantowany prawnie. Obrazuje on poziom patologii środowiska nauki polskiej, słusznie wyodrębnionej z nauki sensu stricto. Prezentujących rzeczywisty obraz patologii środowiska nauki polskiej odsądza się od czci i wiary, zarzuca ignoranctwo ( Prof.dr hab. Kazimierz Stępień ma w tym niekwestionowany udział) i poddaje ostracyzmowi. Niestety FORUM AKADEMICKIE finansowane przez podatnika poprzez MEN i KBN nie informuje (lub bardzo rzadko informuje) społeczeństwa (podatników) o prawdziwym obrazie rzeczywistości w nauce i szkolnictwie wyższym.